Włodzimierz Bednarski

Czy C. T. Russell zaliczyłby dzisiejszą organizację Świadków Jehowy do sekt?

dodane: 2015-06-18
Świadkowie Jehowy nazywają Kościół Katolicki sektą. Sami obrażają się, gdy ktoś ich tak nazwie. Artykuł nasz podejmuje te zagadnienie łącząc je też z osobą C. T. Russella.

Czy C. T. Russell zaliczyłby dzisiejszą organizację Świadków Jehowy do sekt?

 

         Towarzystwo Strażnica dziś protestuje, gdy ktoś zalicza tę organizację do sekt.

         Jego skorowidz tematyczny w haśle Sekty zawiera w tej sprawie kilkanaście odsyłaczy do publikacji Świadków Jehowy, w których polemizuje się z tymi, którzy nazywają to wyznanie sektą:

 

„Świadkowie Jehowy nie są sektą: (...)

niesłusznie przedstawiani jako niebezpieczna sekta: (...)” (Skorowidz do publikacji Towarzystwa Strażnica 1986-2000, 2003 s. 480).

 

Jednak organizacja ta przyznaje, że nawet rządy wielu krajów uważają Świadków Jehowy za sektę:

 

„Coraz więcej rządów zarówno w krajach chrześcijańskich, jak i w innych ‘wynosi się’ ponad sług Jehowy Zastępów, ponad Jego Świadków, pogardliwie traktując ich jako »sektę«...” (Strażnica Nr 5, 1996 s. 14).

 

„W traktacie oznajmiono: »Dwieście pięćdziesiąt tysięcy Świadków Jehowy oraz ich sympatyków mieszkających we Francji PROTESTUJE przeciwko temu, że od roku 1995 ich chrześcijańskie wyznanie, istniejące w tym kraju od roku 1900, nieuczciwie stawia się na równi z niebezpiecznymi sektami. (...) PROTESTUJE przeciwko doznawanym nieustannie szykanom...«” (Strażnica Nr 15, 1999 s. 9).

 

„[We Francji] W roku 1996 w raporcie komisji parlamentarnej zaliczono Świadków do ‛niebezpiecznych sekt’” (Rocznik Świadków Jehowy 2000 s. 24).

 

„Niekiedy środki przekazu oraz organizacje zwalczające sekty obdarzają tym mianem Świadków Jehowy. Ostatnio w prasie ukazało się sporo artykułów, w których Świadków stawia się na równi z grupami religijnymi znanymi z podejrzanych praktyk. Czy jednak słuszne jest kojarzenie Świadków Jehowy z jakimś małym, skrajnym ugrupowaniem religijnym? Członkowie sekt często izolują się od przyjaciół, rodziny, a nawet od reszty społeczeństwa. Czy tak samo postępują Świadkowie Jehowy? Czy stosują oszukańcze, nieetyczne metody pozyskiwania nowych wyznawców? Przywódcy sekt znani są z manipulowania swymi zwolennikami w celu zniewolenia ich umysłów. Czy istnieją jakiekolwiek dowody na to, że tak właśnie postępują Świadkowie Jehowy? Czy ich praktyki religijne są okryte tajemnicą? Czy naśladują oni i wielbią człowieczego przywódcę? Krótko mówiąc, czy Świadkowie Jehowy są sektą?” (Strażnica Nr 4, 1994 s. 4).

 

         Co do ostatniego tekstu, to przypatrzmy się choćby dwóm fragmentom Towarzystwa Strażnica, które wskazują na co innego, niż uczy ta organizacja:

 

„Członkowie sekt często izolują się od przyjaciół, rodziny, a nawet od reszty społeczeństwa. Czy tak samo postępują Świadkowie Jehowy?”;

„Czy ich praktyki religijne są okryte tajemnicą?”.

 

         Otóż Świadkowie Jehowy izolują się od członków rodziny i znajomych wykluczonych z ich organizacji. Także nie polecają kontaktów z „osobami nie należącymi do czcicieli Jehowy i chodzącymi drogami świata”. Oto przykłady ich wypowiedzi:

 

„Musimy zachować ostrożność wobec ludzi z narodów, wobec niewierzących i przeciętnych osób ze świata (zob. Strażnicę z 15 marca 1989 roku, s. 15, 16). Po co utrzymywać nie podyktowane koniecznością kontakty towarzyskie z osobami nie należącymi do czcicieli Jehowy i chodzącymi drogami świata?” (Nasza Służba Królestwa Nr 8, 1989 s. 5).

 

„Ale co zrobić, jeśli poza zborem znalazł się nasz krewny lub bliski przyjaciel? Niewątpliwie jest to próba lojalności – nie względem tego człowieka, lecz względem Boga. Jehowa obserwuje, czy będziemy przestrzegać Jego przykazania, by nie zadawać się z żadną taką osobą” (Strażnica 15.04 2012 s. 12).

 

„Niekiedy konieczność załatwienia spraw rodzinnych wymusza nawiązanie kontaktu z osobą wykluczoną, jednak chrześcijańscy rodzice postarają się ograniczyć taką styczność do minimum” (Strażnica Nr 2, 2007 s. 20).

 

„Musimy poważnie przemyśleć pytania: »Czy rozmyślnie utrzymywałbym częste kontakty z kimś, kto został wykluczony ze zboru lub się od niego odłączył? A jak bym postępował, gdyby chodziło o bliskiego krewnego, który ze mną nie mieszka?«. Taka sytuacja może być prawdziwą próbą naszego umiłowania prawości oraz lojalności wobec Boga” (Strażnica 15.02 2011 s. 31).

 

         Co do tajemniczości praktyk Świadków Jehowy, to znane są następujące zdania Towarzystwa Strażnica:

 

         „Wprawdzie złośliwe kłamstwo jest w Biblii stanowczo potępione, ale to nie znaczy, jakoby człowiek miał obowiązek wyjawić prawdziwąinformacjęludziom, którzy nie są upoważnieni do jej otrzymania” (Przebudźcie się! Nr 10, 2001 s. 31).

 

„Musimy też się zastanowić, czy rozmówca ma prawo otrzymać szczegółową odpowiedź” (Strażnica Nr 3, 2007 s. 6).

 

„Czy prawdomówność oznacza, że mamy wyjawić wszystkie szczegóły danej sprawy każdemu, kto nas o to zapyta? Wcale nie. (...) Tak samo dzisiejsi słudzy Jehowy muszą mieć się na baczności przed odstępcami i innymi niegodziwymi ludźmi, którzy przebiegle starają się osiągać samolubne cele” (Strażnica 15.06 2009 s. 17).

 

         Towarzystwo Strażnica pisze też następująco o swoich głosicielach:

 

„Nie są sektą skupioną wokół jakiegoś człowieka” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 117).

 

         Czyż jednak nie są oni skupieni wokół Ciała Kierowniczego tej organizacji, a kiedyś nie gromadzili się przy C. T. Russellu?

         Od kogo Świadkowie Jehowy otrzymują swoje nauki, jak nie od wspomnianej grupy określanej jako „niewolnik wierny i roztropny”:

 

„»Niewolnik wierny i roztropny«: Niewielka grupa namaszczonych braci, którzy są bezpośrednio zaangażowani w przygotowywanie i udostępnianie pokarmu duchowego podczas obecności Chrystusa. Obecnie tworzą oni Ciało Kierownicze” (Strażnica 15.07 2013 s. 22).

 

         „Brat Rutherford kładł nacisk w swym wykładzie na czas w jakim żyjemy. (...) Zaznaczył jak niebezpiecznie jest szukać za »nowym światłem«. Zaznaczył ten główny fakt, iż ci, co zaprzeczają, że brat Russell był tym wiernym i roztropnym sługą Pańskim, są w wielkiem niebezpieczeństwie nie tylko dla siebie ale i dla innych” (Strażnica 01.01 1924 s. 6).

 

         „On wybrał wiernego sługę i uczynił go mądrym w prawdzie i włożył w umysł tego sługi czysty pokarm dla domowników wiary. Brat Russell był tym uprzywilejowanym sługą i on był wiernym do swego zlecenia” (Strażnica 15.09 1925 s. 277).

 

Sektami kościoły chrześcijańskie

 

         Świadkowie Jehowy choć protestują, gdy ich ktoś ich zalicza do sekt, to jednak sami nazywają sektami różne wyznania chrześcijańskie z Kościołem Katolickim na czele. Oto kilkanaście tekstów na ten temat:

 

         „Kiedy w roku 1918 od domu Bożego rozpoczął się sąd, sekciarski kler chrześcijaństwa (...) nakłaniał katolików i protestantów do tego, by się nawzajem mordowali” (Wspaniały finał Objawienia bliski! 1993 s. 35).

 

         „Z tego względu od (…) roku 1940 zatarg pomiędzy państwem meksykańskim a rzymsko-katolicką sektą ustał” (Walka o wolność na domowym froncie 1943 s. 14).

„Większość religiantów wie o roszczeniach rzymsko-katolickiej sekty, że jest ona prawdziwym kościołem, zbudowanym na apostole Piotrze...” (Religia zbiera wicher 1945 s. 47).

 

         „Jednak historia wskazuje na to, że sekta rzymskokatolicka datuje się w rzeczywistości nie wcześniej niż od 312 roku po Chr.” (Strażnica Nr 14, 1961 s. 2).

 

         „Papież Jan XXIII, głowa najpotężniejszej sekty (odłamu) chrześcijaństwa, które z kolei jest najbardziej wpływową częścią składową Babilonu Wielkiego” (Strażnica Nr 17, 1968 s. 9).

 

         „Przytoczmy teraz informację (...) The Catholic Encyclopedia (...) co o ceremonii chrztu twierdzi sekta katolicka (…) Jakie twierdzenie wysuwa sekta katolicka w kwestii sakramentu chrztu?” (Strażnica Rok XCII [1971] Nr 12 s. 2).

 

         „Wszystkie były na początku odłamami, sektami. Dotyczy to także kościoła rzymskokatolickiego, który ma się za najstarszy!” (Strażnica Rok CV [1984] Nr 9 s. 4).

 

         Prócz tego wiele innych publikacji wydanych po angielsku, co najmniej od roku 1936, nazywa nasz Kościół „rzymskokatolicką sektą”:

         ang. Złoty Wiek: 11.03 1936 s. 372; 08.04 1936 s. 446; 09.09 1936 s. 776; 10.03 1937 s. 357; 11.08 1937 s. 722; The New World 1942 s. 316; ang. Strażnica 15.03 1943 s. 85.

 

         A jak uczyło Towarzystwo Strażnica przed wspomnianym rokiem 1936?

 

         Braćmi także wyznawcy kościołów chrześcijańskich

 

         Przez wiele lat, prawdopodobnie aż do roku 1935, Towarzystwo Strażnica nauczało, że „braćmi” („braćmi w Chrystusie”) są nie tylko jego głosiciele, ale i wyznawcy kościołów chrześcijańskich. Dziś kościoły tych ludzi, jak widzieliśmy, zaliczane są do sekt:

 

         „Chociaż Badacze Pisma Świętego dostrzegali potrzebę odcięcia się od organizacji religijnych przyjaźniących się ze światem, to przez lata uważali za chrześcijańskich braci również takie osoby, które nie były Badaczami, ale deklarowały oddanie Bogu i wiarę w okup” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 17).

 

         „(...) przed rokiem 1935 uważano, że do »wielkiego ludu«, przepowiedzianego w Objawieniu 7:9, 10 (Biblia gdańska), będzie się zaliczać nieznana liczba wyznawców kościołów chrześcijaństwa; w nagrodę za opowiedzenie się w ostatniej chwili po stronie Chrystusa mieli oni tworzyć drugorzędną klasę niebiańską” (jw. s. 17).

 

         „Dlatego wszystkich tych, którzy wyznają Pana jako swego odkupiciela i są w stanie zupełnego poświęcenia serca i życia dla niego, przyjmujemy jako braci w Chrystusie Jezusie, jako członków Ecclesia, których imiona zapisane są w niebie – jako Nowe Stworzenia w Chrystusie, czyby to urodzeni jako Żydzi czy Poganie, niewolnicy czy wolni mężczyźni czy kobiety, ochrzczeni wodą czy też nie ochrzczeni przez wodę” (Nowe Stworzenie 1925 [ang. 1904] s. 554).

 

         „Nie możemy się zgodzić na tłumaczenie tego proroctwa z naszymi braćmi Katolikami” (Walka Armagieddonu 1919 s. VIII).

 

„Wielki jest przywilej tych, którzy mają udział w tem dziele świadczenia. Oni mają pociechę w tem, że powiadamiają swych braci w Chrystusie, którzy są trzymani jako więźniowie, iż nadszedł czas dla nich, aby się pokazali i stanęli po stronie Pana (Izajasz 49:8, 9). To świadectwo musi być dane i jest już dawane. To tłumaczy, dlaczego mała garstka mężczyzn i niewiast, z narażeniem własnego życia, niesie radosną wiadomość o Boskiej dobroci, miłości i sprawiedliwym rządzie głodnym duszom, znajdującym się obecnie w rozmaitych kościelnych systemach” (Rząd 1928 s. 239).

 

         Dziś „braćmi” dla Świadkowie Jehowy są tylko ich współbracia w wierze:

 

„Świadkowie Jehowy nazywają się nawzajem »braćmi« i »siostrami«. Wskazuje to na bliską więź, jaka powinna łączyć wszystkich sług Jehowy Boga” (Strażnica Rok XCIII [1972] Nr 3 s. 17).

 

C. T. Russell i jego definicja sekty

 

         C. T. Russell (1852-1916), założyciel Towarzystwa Strażnica, gdy pisał o sektach, to z jego wypowiedzi wynika, że prawdopodobnie zaliczyłby do nich dzisiejszych Świadków Jehowy!

         Oto kilka wypowiedzi z jego tomu z serii Wykładów Pisma Świętego (zachowujemy oryginalną pisownię cytowanych fragmentów):

 

         „Każdy wie o tem, że przystępując do jednej z tych ludzkich organizacyi i przyjmując za własne dane Wyznanie Wiary, wiąże się z obowiązkiem wierzenia tylko w to, co dana wiara nakazuje, nic ponadto. Jeżeli zaś ktoś nie zważa na te dobrowolnie przyjęte więzy i stara się posiąść prawdę na własną rękę, poza granicami nakreślonemi przez jego sektę, to albo musi okazać się niewiernym dla danej sekty i jej praw, które nie pozwalają wierzyć w nic innego, jak tylko w swoje reguły, albo też jednostka taka musi odrzucić te wierzenia, w jakich się wychowała, i wystąpić odważnie z tej sekty. Ale taki postępek wymaga pewnej godności osobistej i znacznego wysiłku, gdyż zwykle powoduje to zerwanie przyjaznych stosunków towarzyskich i wystawienie poszukiwacza prawdy na zarzuty »zdrady«, »przeniewierstwa« itp.” (Przyjdź Królestwo Twoje 1919 [ang. 1891] s. 202).

 

         „Skoro ktoś raz przystąpi do sekty, to jego umysł musi być w zupełności oddany na usługi tej sekty i człowiek taki przestaje myśleć samoistnie. Sekta decyduje a niego, co jest prawdą, a co błędem, a on, jako wierny i posłuszny członek, musi przyjąć decyzyę sekty, zarówno w przyszłości jak i w przeszłości i polegać we wszystkiem na sekcie w sprawach religijnych, zaniechawszy całkiem swych oryginalnych myśli i unikając osobistego badania, chyba że wiedza jego wzrośnie odpowiednio i dany członek przestanie być członkiem sekty. Ta niewolnicza podległość osobistego przekonania wierzeniom danej sekty ma liczne usprawiedliwienie w ustach każdego członka, kiedy tylko ten przyznaje się, że »należy« do owej sekty. To słowo »należy« znaczy tyle, że człowiek ten jest »własnością danej sekty«” (Przyjdź Królestwo Twoje 1919 s. 202).

 

         „Te kajdany sekciarstwa, nie uznawane mimo wszystko jako takie, są noszone jako coś zaszczytnego, jako oznaka godności i charakteru. Oszołomienie doszło do tego stopnia, że wiele dzieci Bożych wstydzi się nie należeć do jednej z tych krępujących sekt i wolą raczej dźwigać cięższe lub lżejsze kajdany, zamiast »należeć« tylko do Chrystusa. To jest przyczyną, że często widzimy ludzi uczciwych i łaknących prawdy, jak stopniowo przechodzą z jednej sekty do drugiej, podobnie jak dziecko przechodzi w szkole z klasy do klasy” (Przyjdź Królestwo Twoje 1919 s. 203).

 

         „Przyczyną tego jest fałszywe pojęcie, początkowo powstałe z nakazu papiestwa, że należenie do ziemskich organizacyi jest rzeczą nieodzownie konieczną do osiągnięcia wiecznego życia, a jako takie, że podoba się Panu. Te ludzkie i po ziemsku zorganizowane systemy różnią się wiele od skromnego zespołu wiernych za dni apostołów, mimo to uważane są przez chrześcian niejako za niebiańskie towarzystwa ubezpieczeniowe, którym każdy musi opłacać pieniądze, oddawać część czasu swego, powagi itd., czyniąc to regularnie i bez szemrania, aby zapewnić sobie spoczynek i spokój w niebie, kiedy już śmierć uwolni go od tych więzów. Wobec tak fałszywego pojmowania sprawy ludzie tracą głowę, kiedy przypadkiem opuszczą jedną z tych organizacyi, więc czemprędzej zginają kark pod nowe kajdany innej sekty, tak jakby uczynili to gdyby wyszła im asekuracya ubezpieczeniowa, a oni co rychlej odnowiliby ubezpieczenie w innej odpowiedniejszej kompanii” (Przyjdź Królestwo Twoje 1919 s. 203-204).

 

         „Faktem jest jednak niezbitym, że żadna ziemska organizacya nie może udzielić paszportu do chwały niebieskiej. Nawet najgorliwszy sekciarz (z wyjątkiem rzymsko-katolików) nie będzie twierdził, że należenie do jego sekty zapewnia już chwałę niebieską. Wszyscy zmuszeni są przyznać, że prawdziwy Kościół urzęduje w niebie a nie na ziemi. Sekciarze okłamują tylko ludzi, twierdząc, że aby zbliżyć się do Chrystusa, trzeba koniecznie do nich należeć – że trzeba stać się członkiem ciała sekciarskiego, jeśli chce się zostać członkiem »ciała Chrystusowego«, prawdziwego Kościoła” (Przyjdź Królestwo Twoje 1919 s. 204).

 

         „Pan woła: »Pójdźcie do mnie...« »weźmijcie jarzmo (...)« (...) (Mat. 11:28-30). Gdybyśmy wcześniej usłuchali Jego głosu to uniknęlibyśmy wielu kłopotów, sekciarskich prześladowań itd.” (Przyjdź Królestwo Twoje 1919 s. 204-205).

 

         Widzimy z powyższego, że gdy C. T. Russell pisał te słowa, to nie zdawał sobie sprawy z tego, iż sam z czasem uformuje organizację, którą inni ludzie będą zaliczać do sekt.

         Do roku 1895 nie było bowiem nawet funkcji „starszych” w grupach badaczy Pisma Świętego, więc wszystkim im wydawało się, że bardzo różnią się od sekt i kościołów. Oto jak wyglądały początki dzisiejszej organizacji Świadków Jehowy:

 

„W tej sytuacji brat Russell początkowo sądził, że w okresie żniwa nie jest konieczne ustanawianie starszych, jak to było w zborach chrześcijańskich w I wieku” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 205).

 

„Ze względu na pracę pasterską wykonywaną pod kierownictwem Naczelnego Pasterza, Jezusa Chrystusa, niektóre zbory przez głosowanie uznały Russella za swego pastora. Tytułu tego nie nadał sobie sam. Pierwszy wybrał go na swojego pastora zbór w Pittsburghu w stanie Pensylwania w roku 1882. Potem uczyniło to około 500 zborów w USA i Wielkiej Brytanii” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 54).

 

Strażnicę z 15 listopada 1895 roku niemal w całości poświęcono tematowi »Przystojnie i porządnie«. Brat Russell szczerze przyznał: »Apostołowie mieli pierwotnemu Kościołowi wiele do powiedzenia w sprawie porządku podczas zgromadzeń świętych; najwyraźniej zlekceważyliśmy tę mądrą radę, uważając ją za mniej istotną, ponieważ Kościół tak bardzo się przybliżył do końca swej drogi, a żniwo jest okresem rozdzielania«. Co przyczyniło się do innego spojrzenia na wspomnianą radę? W artykule tym wymieniono cztery okoliczności: 1) Wyraźnie było widać, że poszczególne osoby inaczej rozwijają się duchowo. Nie wszyscy byli jednakowo przygotowani do stawienia czoła pokusom, próbom, trudnościom i niebezpieczeństwom. Potrzeba było zatem mądrych i roztropnych nadzorców, ludzi doświadczonych i zdolnych, głęboko zainteresowanych czuwaniem nad pomyślnością duchową wszystkich braci i umiejętnie nauczających prawdy” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 205).

 

         Później, nawet jeszcze w latach 20. XX wieku, badacze Pisma Świętego mieli krytyczne podejście co do tworzenia „organizacji”:

 

         „Strzeż się »organizacji«. Jest zupełnie niepotrzebna. Nie potrzebujesz żadnych reguł oprócz reguł biblijnych. Nie usiłuj wiązać cudzych sumień, i nie pozwól, by inni wiązali twoje. Tak wierz i tak bądź posłuszny, jak obecnie rozumiesz Słowo Boże...” (ang. Strażnica 15.09 1895 s. 1866 [reprint]).

 

„Brat Russell podkreślał jednak, żeby nie próbowali zakładać »ziemskiej organizacji« (...) Nie próbowali zakładać »ziemskiej organizacji«” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 205).

 

         „Prawdziwi Chrześcijanie, mianowicie Badacze Pisma Św. nigdy nie mieli na celu gromadzenia się, by stworzyć organizację i pociągnąć ludzi do siebie; bo nawet nie utrzymują ksiąg członkostwa. Ich jedynym celem jest oświecanie ludzi odnośnie planu Boskiego i starają się dopomagać im do zrozumienia co Bóg ma lepszego dla całej ludzkości, coś lepszego ponad doktryny propagowane przez nominalne Chrześcijaństwo. Te okoliczności świadczą o spełnieniu się proroctwa i tworzą zbiór fizycznych faktów, które potwierdzają obecność Pana od roku 1874; gdyż to gromadzenie zaczęło się z tą datą” (Powrót naszego Pana 1925 s. 32).

 

    „Dzieło to prowadzone w okresie około czterdziestu pięciu lat nigdy nie zamierzało stworzyć organizacyi, do której możnaby się zapisać lub wstąpić. Jego celem było i jest oświecać ludzi pod względem wyrozumienia wielkiego planu Bożego i ta drogą poselstwo prawdy zgromadziło prawdziwych Chrześcian z kościołów katolickiego i protestanckich ze wszystkich części świata. Ci chrześcijanie nie są naśladowcami pastora Russell’a lecz naśladowcami Pana, którzy pożywają z pokarmów, które Pan przygotował dla nich przez Swego wiernego i mądrego sługę” (Harfa Boża 1921, 1930 s. 248 [ed. ang. 1928 s. 242]).

 

         Dopiero z czasem Świadkowie Jehowy ‘dostosowali’ się do definicji o sektach podanej przez C. T. Russella i do dziś wielu ludzi zalicza ich do nich. Pewnie ani założyciel Towarzystwa Strażnica nie miał takiego zamiaru, ani ta organizacja nie zdawała sobie sprawy z tego, jak negatywnie później wypadnie w oczach autora i wydawcy Wykładów Pisma Świętego. My zaś sami oceńmy i wyciągnijmy wnioski, jak Świadkowie Jehowy dopasowali się do słów C. T. Russella.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane