Włodzimierz Bednarski

Kto i co decyduje o tym, że u Świadków Jehowy możesz należeć do klasy niebiańskiej?

dodane: 2018-12-26
Towarzystwo Strażnica jest jedną z nielicznych organizacji, która wyznacza i zmienia warunki co do losu swych wyznawców już w przyszłym świecie. Jednym przydziela się niebo, a innym ziemię na wieczność. Wszystko by było dobrze, gdyby nie zmieniano głosicielom przynależności i warunków jaki muszą spełniać. Artykuł nasz opisuje całą historię z tym związaną.

Kto i co decyduje o tym, że u Świadków Jehowy możesz należeć do klasy niebiańskiej?

 

         Na początku podajemy rozdziały, z których składa się nasz artykuł:

 

Kryterium czasu dotyczące powoływania do klasy niebiańskiej

Ponowne otwarcie drzwi do nieba

Zmienianie powołania ziemskiego na niebiańskie

Kryterium „świadectwa ducha”

Podobieństwa i różnice klasy niebiańskiej i ziemskiej

 

         Świadkowie Jehowy dziś dzielą swoich wyznawców na dwie klasy:

 

niebiańską (pomazańcy, „małe stadko”, 144 000 osób);

ziemską („drugie owce”, „wielka rzesza”; liczba nieograniczona).

 

         Tak nauczają oni od roku 1935, a właściwie w pełni od roku 1950, gdy „książęta” (święci ST) przestali być oddzielną i zarazem wyższą klasa ziemską:

 

„Te dwie nadzieje wybawienia, niebiańską i ziemską, przedstawiono w wizji apostołowi Janowi” (Strażnica Nr 16, 2006 s. 6).

 

„A zatem dzięki powstrzymywaniu czterech wichrów może dostąpić wybawienia nie tylko grono 144 000 członków Izraela duchowego, lecz także inna grupa: różnojęzyczna, międzynarodowa wielka rzesza” (Wspaniały finał Objawienia bliski! 1993 s. 119-120).

 

         Interesujące jest to, że co najmniej jeden raz podano liczbę „144 001 chrześcijan”, a nie 144 000:

 

„Przeciwstawiono się w nich myśli, jakoby ta roślina unaoczniała klasę Królestwa złożoną z 144 001 chrześcijan osadzonych na tronach władzy niebiańskiej” (Strażnica Rok XCVII [1976] Nr 15 s. 8).

 

         Oto jakie było „stanowisko” ziemskie „wielkiej rzeszy” aż do roku 1950:

 

         „Stanowisko ludu wielkiego jest mniej wywyższone niż członków królewskiego domu i książąt ziemi, lecz to nie robi żadnej różnicy. Każde zajmowane przez stworzenie w organizacji Bożej stanowisko jest sławne” (Strażnica 15.10 1935 s. 308 [ang. 15.08 1935 s. 244]).

 

         Oczywiście wcześniej tych klas było więcej (aż sześć, a nawet „dwanaście stopni zaszczytów w Królestwie” – Dokonana Tajemnica 1925 s. 667). Niedawno Towarzystwo Strażnica wspomniało o swej dawnej nauce o czterech klasach:

 

„W roku 1917 w książce Dokonana tajemnica przyjęto założenie, że istnieją »dwa rodzaje niebiańskiego zbawienia i dwa stopnie ziemskiego zbawienia«. Z kogo składały się te cztery grupy mające różne nadzieje na wybawienie? Pierwsza to 144 000 tych, którzy mieli panować z Chrystusem. Druga to »lud wielki«. W tamtym czasie uważano, że zaliczali się do niego ci, którzy należeli wciąż do kościołów nominalnego chrześcijaństwa. Odznaczali się oni pewną wiarą, ale nie na tyle silną, żeby zająć zdecydowane stanowisko po stronie prawdy. Dlatego mieli otrzymać w niebie podrzędne pozycje. Jeśli chodzi o nadzieję ziemską, sądzono, iż trzecia grupa, »święci Starego Testamentu« – Abraham, Mojżesz i inni wierni słudzy Boży – będą sprawować władzę nad czwartą grupą, czyli »światem ludzkości«” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 52).

 

         Tutaj jednak interesuje nas inne zagadnienie, to tytułowe.

         Jeszcze tylko uzupełnijmy to wprowadzenie takim oto fragmentem, który mówi, że „dziećmi Bożymi” są tylko pomazańcy, którzy spożywają emblematy podczas Pamiątki:

 

„Symbole podczas Pamiątki powinni spożywać tylko ci, którzy mają świadectwo ducha, że są dziećmi Bożymi (odczytaj Rzymian 8:15-17)” (Strażnica 15.01 2015 s. 16).

 

Kryterium czasu dotyczące powoływania do klasy niebiańskiej

 

         Do roku 2007 właściwie sprawa powoływania do klasy niebiańskiej (144 000 pomazańców) w Towarzystwie Strażnica była w pewien sposób zamknięta, a przynajmniej mocno ograniczona (zamykały je dwie daty, wpierw rok 1931, a później rok 1935). Oto wypowiedzi potwierdzające to:

 

„Odbywające się po roku 1931 zgromadzanie ze wszystkich narodów »wielkiej rzeszy« wskazuje, że dokonywane przez aniołów zgromadzanie ostatka »wybranych«, którzy mieli być popieczętowani, zakończyło się właściwie w roku 1931” (Życie wieczne w wolności synów Bożych 1970 [ang. 1966] s. 236).

 

         „Uważano, iż 12 godzin wspomnianych przez Jezusa [Mt 20:1-16] odnosi się do 12 lat – od roku 1919 do 1931. Przez długi czas wierzono, że w roku 1931 powoływanie ludzi do niebiańskiego Królestwa się zakończyło i że osoby wybrane na współdziedziców Chrystusa w latach 1930 i 1931 były ostatnimi z tego grona (Mateusza 20:6-8). Jednakże w roku 1966 opublikowano zrewidowane wyjaśnienie tej przypowieści i nadmieniono, iż nie dotyczy ona końca powoływania pomazańców” (Strażnica Nr 9, 2007 s. 30).

 

         „A zatem zwłaszcza od roku 1966 wierzono, że powoływanie pomazańców dobiegło kresu w 1935 roku” (Strażnica Nr 9, 2007 s. 30).

 

„Jehowa ograniczył wielkość małej trzódki do 144 000 osób i zaczął je zbierać w dniu Pięćdziesiątnicy 33 roku. Logika podpowiada, że powoływanie członków tego grona skończyło się wtedy, gdy było ono niemal kompletne, a fakty wskazują, iż zgromadzanie tych szczególnie błogosławionych osób w zasadzie dobiegło kresu w roku 1935” (Strażnica Nr 4, 1995 s. 19).

 

         „Mamy uzasadnione powody, by uważać, iż grono 144 000 chrześcijan namaszczonych duchem zostało skompletowane już kilkadziesiąt lat temu” (Strażnica Nr 16, 1996 s. 30).

 

„Zapraszanie tych namaszczonych »synów« zaczęło się w dniu Pięćdziesiątnicy 33 roku n.e. Świadkowie Jehowy od dawna uważają, że sposób, w jaki Bóg postępuje ze swymi sługami, dowodzi, iż w zasadzie wszyscy członkowie klasy niebiańskiej zostali już powołani” (Strażnica Nr 12, 1998 s. 30).

 

„Potem brat Franz zapytał, czy odbywa się zgromadzanie kolejnych pomazańców. »Nie, nie ma dodatkowych miejsc!« – odpowiedział. »Powoływanie do tego grona zakończyło się w latach 1931-1935! Nie ma dodatkowych miejsc. Kim więc są nieliczni nowi spożywający emblematy na Pamiątce? Jeżeli należą do ostatka, to kogoś w nim zastępują! Nie zajmują dodatkowych miejsc, lecz zastępują tych, którzy najwidoczniej odpadli«” (Strażnica Nr 3, 1999 s. 19).

 

„Po szóste, liczba prawdziwych namaszczonych duchem naśladowców Jezusa Chrystusa maleje, choć niektórzy najwidoczniej wciąż będą na ziemi, gdy wybuchnie wielki ucisk. Większość członków ostatka jest już w dość podeszłym wieku i z biegiem lat liczba tych, którzy naprawdę są namaszczeni duchem, topnieje” (Strażnica Nr 2, 2000 s. 13).

 

         „Gdyby się okazało, że na ziemi nie ma żadnego pomazańca, nie powinno to nikogo rozczarować” (Strażnica Nr 16, 1990 s. 30).

 

         Oto dywagacje, które przeprowadzano w roku 1952, powołując się na Pismo Święte (!):

 

„Z Pisma Świętego zdaje się wynikać, że szczególnie aż do roku 1931 Bóg na ogół wybierał klasę duchową, a to ma swe znaczenie w omawianej sprawie. Jednak nie jest to decydujące. Są osoby, które wstąpiły do służby od r. 1931 i jawnie pokazują, że są spłodzone z ducha i swą nadzieję pokładają w odziedziczeniu niebiańskich obietnic. Tedy istnieją oznaki, że od roku 1931 niektórzy wchodzą do klasy niebiańskiej, choć nie dzieje się to masowo, lecz tylko gdzieniegdzie pojedyncze osoby, które zostają przyjęte w celu zapełnienia miejsc tych, którzy mogli okazać się niewierni” (Strażnica Nr 22, 1952 s. 15-16 [ang. 15.01 1952 s. 63]).

 

         Wtedy podkreślano ważność „kryterium czasu” (związanego z pomazaniem), gdy ktoś uważał siebie za pomazańca:

 

         „Tedy zdaje się, że mając na oku czynnik czasu, posiadanie ducha Bożego, Boży sposób postępowania z tobą – powinieneś wziąć pod rozważenie rzecz następującą: »Jakie jest moje rzeczywiste, szczere, w sercu odczuwane nadzieje pod tym względem«. Potem osądź swe stanowisko; nikt inny nie może tego rozstrzygnąć za ciebie” (Strażnica Nr 22, 1952 s. 16-17 [ang. 15.01 1952 s. 64]).

 

Ponowne otwarcie drzwi do nieba

 

Raymond Franz (1922-2010), były członek Ciała Kierowniczego (w latach 1971-1980), tak zapowiedział i skomentował fakt dotyczący nowych pomazańców:

 

„Tak, jak upływ lat sprawił, że twierdzenia odnośnie »pokolenia roku 1914« stały się niezwykle trudne do utrzymania, podobnie jest z rokiem 1935, jako terminem, w którym tworzenie klasy »pomazańców« zostało rzekomo zakończone za sprawą Boga”( Kryzys sumienia R. Franz, 2006 s. 442).

 

         Rzeczywiście, w roku 2007 furtka do nieba otworzyła się ponownie i znów można mieć powołanie niebiańskie:

 

„Kiedy Bóg przestanie powoływać chrześcijan do życia w niebie? (...) Z drugiej strony, jak czas pokazuje, niektórzy chrześcijanie ochrzczeni po roku 1935 otrzymali świadectwo ducha, że mają nadzieję niebiańską (Rzymian 8:16, 17). Najwyraźniej więc nie można ustalić konkretnej daty, kiedy Bóg przestanie powoływać chrześcijan do życia w niebie” (Strażnica Nr 9, 2007 s. 30-31).

 

         Mniej więcej w tym czasie rozpoczęło się parcie na niebo. Z roku na rok zaczęło przybywać pomazańców spożywających emblematy podczas dorocznej Pamiątki:

 

2005 r. – 8 524 osoby (Strażnica Nr 3, 2006 s. 30);

2006 r. – 8 758 osób (Strażnica Nr 3, 2007 s. 30).

2007 r. – 9 105 osób (Nasza Służba Królestwa Nr 2, 2008 s. 6).

2008 r. – 9 986 osób (Rocznik Świadków Jehowy 2009 s. 31).

2009 r. – 10 857 osób (Rocznik Świadków Jehowy 2010 s. 31).

2010 r. – 11 202 osoby (Rocznik Świadków Jehowy 2011 s. 51).

2011 r. – 11 824 osoby (Rocznik Świadków Jehowy 2012 s. 55).

2012 r. – 12 604 osoby (Rocznik Świadków Jehowy 2013 s. 178).

2013 r. – 13 204 osoby (Rocznik Świadków Jehowy 2014 s. 176).

2014 r. – 14 121 osób (Rocznik Świadków Jehowy 2015 s. 176).

2015 r. – 15 177 osób (Rocznik Świadków Jehowy 2016 s. 176).

2016 r. – 18 013 osób (Rocznik Świadków Jehowy 2017 s. 177).

2017 r. – 18 564 osoby (Sprawozdanie z działalności Świadków Jehowy na całym świecie w roku służbowym 2017 s. 2).

2018 r. – 19 521 osób (Sprawozdanie z działalności Świadków Jehowy na całym świecie w roku służbowym 2018 s. 2).

 

         Jak zareagowało na ten proces Ciało Kierownicze Świadków Jehowy?

         Otóż stwierdzono, że część osób ma pewnie „dawne przekonania religijne lub nawet zaburzenia psychiczne bądź emocjonalne”:

 

Liczba spożywających emblematy. Jest to liczba wszystkich ochrzczonych osób, które spożywały emblematy podczas Pamiątki. Czy jest to zatem liczba pomazańców żyjących jeszcze na ziemi? Niekoniecznie. Pewne czynniki – między innymi dawne przekonania religijne lub nawet zaburzenia psychiczne bądź emocjonalne – mogą powodować, że ktoś błędnie uzna, iż ma powołanie niebiańskie. Dlatego nie da się ustalić dokładnej liczby pomazańców na ziemi; zresztą nie jest nam to potrzebne. Ciało Kierownicze nie prowadzi listy wszystkich osób spożywających emblematy” (Strażnica 15.08 2011 s. 22).

 

         Powyżej napisano też, że Ciało Kierownicze jakoby nie prowadzi listy spożywających i tym samym nie da się ustalić liczby pomazańców. Po co jednak co roku podaje się dokładnie, co do jednego, liczbę tych, co jako namaszczeni spożywają chleb i wino?

 

         Podobne dowodzenie, zniechęcające co do nieba, stosowało Towarzystwo Strażnica także przed rokiem 2007:

 

„Ale co ma począć ten, kto pod wpływem silnych emocji lub poprzednich wyobrażeń religijnych niesłusznie spożywał symbole? Powinien tego zaprzestać i pokornie modlić się o przebaczenie Boże...” (Strażnica Nr 6, 1993 s. 7).

 

„Nieraz na spożywanie symboli decydowali się nawet nowo ochrzczeni. Ale po pewnym czasie część z nich przyznała, że popełniła błąd. U niektórych być może była to reakcja emocjonalna na obciążenia fizyczne lub psychiczne. Uświadomili sobie jednak, iż w rzeczywistości nie zostali powołani do życia w niebie. Prosili więc Boga o miłosierdzie i wyrozumiałość. Dalej służą Mu jako przykładni, lojalni chrześcijanie spodziewający się żyć na ziemi” (Strażnica Nr 16, 1996 s. 31).

 

Zmienianie powołania ziemskiego na niebiańskie

 

         W Towarzystwie Strażnica możliwe jest zmienienie swego powołania z ziemskiego na niebiańskie i to wiele lat po chrzcie. Poniżej wskazujemy dwa takie przykłady. Dotyczą one niedawnych i dzisiejszych członków Ciała Kierowniczego.

 

         T. Jaracz (ur. 1925, zm. 2010) ochrzcił się w roku 1941, mając wtedy nadzieję ziemską:

 

„Ted urodził się w roku 1925 w amerykańskim stanie Kentucky i w wieku 15 lat usymbolizował chrztem swoje oddanie Jehowie. Dwa lata później został pionierem, mimo że nikt z jego rodziny nie poznał prawdy”(Strażnica 15.09 2015 s. 30).

 

„Dnia 10 sierpnia 1941 roku, w wieku 15 lat, usymbolizował chrztem swoje oddanie Jehowie” (Strażnica 15.11 2010 s. 23).

 

         T. Jaracz ożenił się w roku 1956 i dopiero, gdy „byliśmy małżeństwem już jakiś czas” oświadczył, że poczuł nadzieję niebiańską, a więc w ponad 15 lat po swoim chrzcie (w 1941 r.):

 

„Wzięliśmy ślub 10 grudnia 1956 roku. (...) Byliśmy małżeństwem już jakiś czas, gdy Ted mi wyjaśnił, że zamierza zacząć spożywać emblematy na Pamiątce. Powiedział: »Żarliwie modliłem się w tej sprawie, aby mieć całkowitą pewność, że robię to, czego oczekuje ode mnie Jehowa«. Nie byłam specjalnie zaskoczona, że został namaszczony duchem świętym, by służyć w niebie. Czułam się zaszczycona, że mogę wspierać jednego z braci Chrystusa (Mat. 25:35-40)” (Strażnica 15.09 2015 s. 30-31).

 

         Widzimy z tego, że wpierw przez co najmniej 15 lat T. Jaracz miał nadzieję ziemską (w latach 1941-1956, co najmniej do tego roku), a później zmienił ją na niebiańską.

         Prócz tego nastąpiło to po roku 1931, gdy już ustało rzekomo powoływanie do nieba.

 

         Gerrit Lösch (ur. 1941) ochrzcił się w roku 1959, mając wtedy nadzieję ziemską:

 

         „Mój tata urodził się w austriackim mieście Graz w roku 1899, był więc jeszcze młody, gdy trwała I wojna światowa. Kiedy w 1939 roku wybuchła II wojna światowa, został powołany do armii niemieckiej. Zginął podczas walk w Związku Radzieckim w roku 1943. Tak straciłem tatę, mając zaledwie dwa lata” (Strażnica 15.07 2014 s. 17).

 

„(...) w styczniu 1959 roku, zostałem ochrzczony” (Strażnica 15.07 2014 s. 19).

 

         G. Lösch ożenił się w roku 1967 i dopiero „w następnym roku” (1968) oświadczył, że „uświadomił sobie” swą nadzieję niebiańską, a więc 9 lat po swoim chrzcie (w 1959 r.):

 

„Pobraliśmy się rok później – w kwietniu 1967 roku – i pozwolono nam razem kontynuować pracę w obwodzie. W następnym roku uświadomiłem sobie, że Jehowa dzięki swej niezasłużonej życzliwości uznał mnie za duchowego syna” (Strażnica 15.07 2014 s. 20).

 

         Widzimy z tego, że wpierw przez 9 lat G. Lösch miał nadzieję ziemską (w latach 1959-1968) i roku 1968 zmienił ją na niebiańską.

         Prócz tego nastąpiło to po roku 1935, gdy już ustało rzekomo powoływanie do nieba.

 

         Jak wybrnęło z tej sytuacji Ciało Kierownicze?

Otóż wyrażono niedawno taką oto opinię:

 

„A zatem nie wszyscy są namaszczani dokładnie tak samo. Niektórzy swoje powołanie uświadamiają sobie od razu, a inni dopiero po pewnym czasie” (Strażnica styczeń 2016 s. 18).

 

Zanim tacy chrześcijanie otrzymali świadectwo ducha Bożego, cenili nadzieję ziemską. Oczekiwali czasu, gdy Jehowa oczyści ziemię, i chcieli skorzystać z tych przyszłych błogosławieństw” (Strażnica styczeń 2016 s. 20).

 

„Dlaczego w ich sposobie myślenia zaszła zmiana? Nadzieja ziemska nie przestała im się podobać. Nie zmienili zdania w wyniku problemów emocjonalnych czy innych trudności. Nie zrezygnowali z nadziei ziemskiej, bo nagle uznali, że życie wieczne na ziemi byłoby męczące bądź nudne; albo dlatego, że po prostu zapragnęli zbadać dziedzinę niebiańską. Tej odmiany doznali w wyniku działania ducha Bożego, który nie tylko ich powołał, czyli zaprosił, lecz także zmienił ich sposób myślenia oraz nadzieję” (Strażnica styczeń 2016 s. 20).

 

         Widać z tego jakie to wszystko płynne. Jedni zmieniają swoje ziemskie powołanie na niebiańskie, a innych zachęca się by powołanie niebiańskie odrzucili i przyjęli ziemskie.

 

         Jednak do roku 1935 nie było żadnych problemów i wszyscy otrzymywali powołanie niebiańskie przy chrzcie, a nie po wielu latach:

 

„Do wiosny 1935 roku oddani Bogu, ochrzczeni Świadkowie Jehowy w dobrej wierze cieszyli się »jedną nadzieją«, o której wiedzieli z Listu do Efezjan 4:4-6. (...) Ale w owym pamiętnym roku 1935 wykazano na zjeździe w Waszyngtonie, że »lud wielki« przedstawiony w Księdze Objawienia 7:9-17 (Biblia gdańska) składa się z »drugich owiec«...” (Strażnica Rok CIV [1983] Nr 6 s. 13).

 

         Od roku 1935 zaczęło się więc zamieszanie w Towarzystwie Strażnica w kwestii powoływania do nieba, które trwa do dziś (np. wzrastająca z roku na rok liczba powoływanych do klasy niebiańskiej, zamiana powołania z jednego na drugie).

         Oto przykład jednej osoby, która sama zmieniała swe powołanie:

 

„Na kilka lat zaprzestałam spożywania emblematów podczas Pamiątki. Zauważyłam, iż nie spożywają ich bardzo dojrzali bracia, toteż myślałam sobie: »Dlaczego Jehowa miałby powierzyć mi przywilej należenia do współdziedziców Jego Syna w niebie, skoro inni są takimi zdolnymi mówcami?« Kiedy jednak nie spożywałam emblematów, dręczył mnie jakiś niepokój. Czułam się tak, jakbym coś odrzuciła. Po wnikliwym przeanalizowaniu tej sprawy i wielu żarliwych modlitwach zaczęłam ponownie przyjmować emblematy. Odtąd znów cieszę się pokojem i zaznaję radości” (Strażnica Nr 7, 1997 s. 25).

 

Kryterium „świadectwa ducha”

 

         Towarzystwo Strażnica uczy że najważniejsze jest to, iż ktoś otrzymuje „świadectwo ducha” i to go utwierdza, że ma powołanie niebiańskie.

         Jednak to dowodzenie jest bardzo subiektywne, gdyż jak widzieliśmy, organizacja ta potrafi stwierdzać, że rzekomi pomazańcy mogą mieć odchyłki psychiczne czy emocjonalne.

         Mało tego, przez całe lata, aż do roku 2007, nic nie było warte „świadectwo ducha”, skoro ważniejsze były daty ograniczające to powołanie (rok 1931 i 1935), które okazały się błędne i można śmiało powiedzieć kłamliwe! Każdy, u kogo pojawiłoby się owo „świadectwo ducha” w nieodpowiednim czasie (po roku 1935) musiałby mieć wielkie skrupuły, czy aby ono nie pochodzi od złego ducha.

         Prócz tego właściwie to Towarzystwo Strażnica wytycza kryteria, które ma spełniać pomazany, a więc jego „świadectwo ducha” może być zawsze zakwestionowane. Na przykład gdyby taka osoba nie zgodziła się ze zmianą jakiejś nauki tej organizacji, która obowiązywała dajmy na to od ponad 70 lat, a teraz została odrzucona.

Przykładowo w roku 2016 wprowadzono nowe zrozumienie, które mówi o tym, że to nie „ostatek” pomazańców kreśli „znak” na czołach ludzi, ale że to ma czynić Jezus oraz aniołowie i na dodatek w przyszłości (podczas „wielkiego ucisku”), a nie od wielu już lat, jak nauczano dotychczas:

 

„Kogo wyobrażają człowiek z kałamarzem sekretarskim i sześciu uzbrojonych mężczyzn z wizji Ezechiela? Przedstawiają oni niebiańskie wojsko, które było zaangażowane w zniszczenie Jerozolimy i które wykona wyrok na szatańskim świecie w Armagedonie. (...) W nowożytnym spełnieniu człowiek z kałamarzem sekretarskim wyobraża Jezusa Chrystusa, który robi symboliczny znak na czołach osób mających ocaleć. Członkowie wielkiej rzeszy otrzymają ten znak, gdy w trakcie wielkiego ucisku zostaną uznani za symboliczne owce. Będą mogli żyć wiecznie w raju na ziemi (Mat. 25:34, 46) We współczesnym spełnieniu sześciu uzbrojonych mężczyzn symbolizuje niebiańskie wojsko z Jezusem na czele. Wkrótce unicestwią oni narody i wszelkie zło (Ezech. 9:2, 6, 7; Obj. 9:11-21)” (Strażnica czerwiec 2016 s. 16-17).

 

W przeszłości wyjaśnialiśmy, że we współczesnym spełnieniu tej wizji człowiek z kałamarzem sekretarskim symbolizuje ostatek chrześcijan namaszczonych duchem. Uważaliśmy, że osoby, które reagują pozytywnie na dobrą nowinę, już teraz otrzymują znak umożliwiający ocalenie. Jednak ostatnio stało się oczywiste, że musimy skorygować to wyjaśnienie. Jak wynika z Ewangelii według Mateusza 25:31-33, to Jezus osądza ludzi. Ostatecznego sądu dokona w czasie wielkiego ucisku, kiedy oddzieli owce od kóz, czyli osoby mające ocaleć od przeznaczonych na zagładę” (Strażnica czerwiec 2016 s. 16).

 

         Widzimy zatem, że teraz wmówiono tym, co mieli „świadectwo ducha”, iż nikogo nie znakowali, nikt nie był znakowany i żadne znakowanie się nie odbywało.

         Co stanie się ze „świadectwem ducha” osoby, która nie zaakceptuje tak radykalnej zmiany nauki? Jedni zostaną wykluczeni, a inni odejdą sami z organizacji:

 

         „Niewłaściwe poglądy, wierzenia i praktyki są stopniowo zarzucane, a kto decyduje się przy nich obstawać, odchodzi razem z nimi” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 641).

 

„Kiedy nasze zrozumienie pewnych zagadnień biblijnych jest korygowane, niektórzy się gorszą i odłączają od ludu Bożego” (Strażnica Nr 19, 1997 s. 22).

 

         Przedstawiamy dwa nowe fragmenty, w którym Towarzystwo Strażnica omawia „świadectwo ducha” swoich pomazańców:

 

„Jednak bez względu na sposób, w jaki się to odbywa, każdy z nich otrzymuje coś, o czym wspomniał apostoł Paweł: »Za jego sprawą też, uwierzywszy, zostaliście opieczętowani obiecanym duchem świętym, który jest zadatkiem naszego dziedzictwa« (Efez. 1:13, 14). To wyjątkowe oddziaływanie ducha świętego staje się niczym gwarancja, poręczenie tego, co ma nadejść. Dzięki otrzymanemu zadatkowi pomazaniec zyskuje wewnętrzne przekonanie co do swego namaszczenia (odczytaj 2 Koryntian 1:21, 22; 5:5). Czy chrześcijanin, który otrzymuje ten zadatek, ma zagwarantowaną przyszłość w niebie? Nie. Taka osoba jest pewna swego zaproszenia. Ale to, czy ostatecznie otrzyma nagrodę niebiańską, zależy od tego, czy dochowa wierności swemu powołaniu. (...) Każdy namaszczony chrześcijanin musi zatem wysilać się, by pozostać wierny. W przeciwnym wypadku jego niebiańskie powołanie, czyli zaproszenie, na nic mu się nie przyda...” (Strażnica styczeń 2016 s. 18-19).

 

„SKĄD KTOŚ WIE? (...) Ale skąd dana osoba wie, że ma powołanie niebiańskie, że faktycznie otrzymała ten szczególny zadatek? Odpowiedź można znaleźć w słowach Pawła do namaszczonych braci w Rzymie, którzy zostali »powołani, aby być świętymi«. Apostoł napisał: »Nie otrzymaliście ducha niewoli, na nowo wzbudzającego bojaźń, lecz otrzymaliście ducha usynowienia, przez którego to ducha wołamy: ‚Abba, Ojcze!’ Tenże duch świadczy wespół z naszym duchem, że jesteśmy dziećmi Bożymi« (Rzym. 1:7; 8:15, 16). Krótko mówiąc, taka osoba wie, że została zaproszona w charakterze przyszłego dziedzica Królestwa, ponieważ Bóg daje jej to do zrozumienia przez swego świętego ducha (1 Tes. 2:12). Ci, którzy otrzymali od Boga to specjalne zaproszenie, nie potrzebują potwierdzenia z innego źródła. Nie muszą prosić, żeby ktoś jeszcze to zweryfikował. Jehowa nie pozostawia w ich umysłach i sercach żadnych wątpliwości. (...) Pomazańcy potrzebują duchowych pouczeń jak wszyscy inni. Ale nie potrzebują, żeby ich namaszczenie potwierdzały osoby postronne. Pewność co do niego zyskują dzięki najpotężniejszej sile we wszechświecie!” (Strażnica styczeń 2016 s. 19).

 

         „Świadectwo ducha” może być też negowane z powodu krótkiej przynależności do organizacji Świadków Jehowy (to też może gasić ducha u tych ludzi), jak to pokazano na przykładzie spożywających emblematy:

 

Nieraz na spożywanie symboli decydowali się nawet nowo ochrzczeni. Ale po pewnym czasie część z nich przyznała, że popełniła błąd. U niektórych być może była to reakcja emocjonalna na obciążenia fizyczne lub psychiczne. Uświadomili sobie jednak, iż w rzeczywistości nie zostali powołani do życia w niebie. Prosili więc Boga o miłosierdzie i wyrozumiałość. Dalej służą Mu jako przykładni, lojalni chrześcijanie spodziewający się żyć na ziemi” (Strażnica Nr 16, 1996 s. 31).

 

         Oto jak dziwnie i mylnie może działać „świadectwo ducha”:

 

„Na kilka lat zaprzestałam spożywania emblematów podczas Pamiątki. Zauważyłam, iż nie spożywają ich bardzo dojrzali bracia, toteż myślałam sobie: »Dlaczego Jehowa miałby powierzyć mi przywilej należenia do współdziedziców Jego Syna w niebie, skoro inni są takimi zdolnymi mówcami?« Kiedy jednak nie spożywałam emblematów, dręczył mnie jakiś niepokój. Czułam się tak, jakbym coś odrzuciła. Po wnikliwym przeanalizowaniu tej sprawy i wielu żarliwych modlitwach zaczęłam ponownie przyjmować emblematy. Odtąd znów cieszę się pokojem i zaznaję radości” (Strażnica Nr 7, 1997 s. 25).

 

         Na zakończenie pewne zastrzeżenie Towarzystwa Strażnica dotyczące pomazańców (nie obowiązywało ono kiedyś, gdy urządzano Pamiątkę tylko dla pomazańców):

 

„Poza tym chrześcijanie namaszczeni duchem nie uważają się za jakąś elitę. Nie wyszukują innych, mających to samo powołanie, by nawiązywać z nimi więzi lub w kameralnych grupach studiować Biblię (Gal. 1:15-17)” (Strażnica styczeń 2016 s. 24).

 

Podobieństwa i różnice klasy niebiańskiej i ziemskiej

 

         Towarzystwo Strażnica podaje, że dopiero w roku 1952 wyjaśniono w pełni głosicielom „różnicę między nadzieją ziemską a nadzieją niebiańską”:

 

„Dopiero w roku 1952 dokładnie wyjaśniono w Strażnicy różnicę między nadzieją ziemską a nadzieją niebiańską. Zrozumieliśmy wówczas, że nie spodziewamy się życia w niebie, lecz na rajskiej ziemi...” (Strażnica Nr 7, 1989 s. 28).

 

Oto jaką przykładowo argumentację przedstawiono wtedy dla klasy ziemskiej:

 

„Jak ktoś może stwierdzić, czy on należy do klasy pomazańców i przeto powinien uczestniczyć w symbolach wieczerzy pamiątki? (...)

Jeżeli jesteś jednym z Jonadabów, czyli jednym z »wielkiego mnóstwa« ludzi dobrej woli, to nie będziesz trawiony tą niebiańską nadzieją. Niektórzy z Jonadabów są w dziele Pańskim bardzo wybitni i mają w nim ważny udział, lecz nie posiadają tej nadziei, gdy się z nimi mówi. Ich pragnienia i nadzieje obracają się wokół rzeczy ziemskich. Mówią oni o pięknych lasach, że chętnie byliby leśniczymi i chcą mieć las jako swe stałe otoczenie, lubią przebywać wśród zwierząt i wykonywać nad nimi panowanie, jak i nad ptakami nieba i rybami mórz oraz nad wszystkim, co pełza na powierzchni ziemi. To jest tym, co oni lubią, i spoglądają oni ku czasom, gdy będą się mogli cieszyć tymi rzeczami. Tak oni rozumieją swą Biblię. Posiadają daleko posunięte zrozumienie jej nauk. Lecz gdy się z nimi mówi, to oni wyrażają się w ten sposób, jak wyżej przytoczono. Nie noszą wcale pragnienia rzeczy niebiańskich. Nie chcą być aniołami, czy nawet widzieć Boga twarzą w twarz, oglądając Go w Jego podniosłej wspaniałości. Przyznają oni, że to byłoby cudowne, wyższe od jakiegokolwiek możliwego błogosławieństwa ziemskiego, lecz po prostu brak im pragnienia tego czyli nadziei na to” (Strażnica Nr 22, 1952 s. 15-16 [ang. 15.01 1952 s. 63-64]).

 

         Klasa ziemska i posiadanie „ducha”

 

         W innych fragmentach Towarzystwo Strażnica próbuje wmawiać swoim głosicielom z klasy ziemskiej, że choć nie mają „świadectwa ducha”, to jednak mają „ducha”. Tą argumentację wymyślono w roku 1938:

 

         „Tu powstałoby pytanie: Czy Bóg może obdarzyć swym duchem ludzi ziemskiej klasy bez spłodzenia ich przez swego ducha? Bóg czynił to za dawnych lat, dlatego i w obecnym czasie może tak postąpić (...) Bóg kładzie jednak swego ducha na Jonadabach, którzy przychodzą z wszystkich narodów i oddają się na wykonywanie jego woli. Porusza lub wzbudza ich duchy do wykonywania jego spraw” (Strażnica 15.05 1938 s. 152 [15.03 1938 s. 88]).

[W tym czasie po raz pierwszy zaproszono klasę ziemską na Pamiątkę: „W roku 1938 drugie owce zostały zaproszone na uroczystość Pamiątki śmierci Jezusa Chrystusa w charakterze obserwatorów” (Strażnica Nr 13, 1995 s. 15)]

 

         Oczywiście cały czas przypominano wtedy, jak i dziś, że wielka rzesza nie jest pomazana „duchem świętym”, choć ma tego ducha:

 

         „Tylko z ducha spłodzeni synowie, którzy stanowią »maluczkie stadko«, mają taką pieczęć. Ci, którzy będą tworzyli »wielki lud« i którzy są teraz nazwani »Jonadabami«, nie mają tej pieczęci ducha świętego, ponieważ nie będą zachowani do duchowego dziedzictwa i nie spoglądają za takim dziedzictwem” (Strażnica 01.06 1938 s. 165 [ang. 01.04 1938 s. 101]).

 

Po latach powtórzono tę argumentację z odwołaniem się do Starego Testamentu:

 

„Czy ochrzczeni słudzy Boga, uznani przez Niego za członków »wielkiej rzeszy«, również otrzymują Jego ducha? Oczywiście, tak zresztą jak wierni słudzy Boży w czasach przedchrześcijańskich, na przykład Mojżesz i Jan Chrzciciel, którzy przecież nie mieli nadziei niebiańskiej (Mat. 11:11)” (Strażnica Rok CI [1980] Nr 5 s. 24).

 

         W tym fragmencie Towarzystwo Strażnica, nie podało, gdzie w Biblii jest mowa o tym, że jego „wielka rzesza” otrzymuje tego „ducha”. W Starym Testamencie rzeczywiście podawano, że święci tamtych czasów przemawiali poprzez Ducha Świętego. Natomiast co do Świadków Jehowy takiej wiedzy z Biblii nie mamy! Mało tego, święci Starego Testamentu mocą Ducha Świętego wypowiadali natchnione słowa i proroctwa oraz dokonywali cudów. Nic z tego nie dokonują Świadkowie Jehowy, a jedynie cytują treści ze Strażnicy i roznoszą te czasopisma ludziom.

 

         Oto kolejne teksty:

 

         „Duch Boży spoczywa też na »drugich owcach«, nie tylko na pomazanym ostatku” (Strażnica Nr 22, 1952 s. 15 [ang. 15.01 1952 s. 63]).

 

Duch święty rzeczywiście odgrywa istotną rolę w życiu osób należących do drugich owiec. Swoje oddanie się Jehowie symbolizują one chrztem »w imię Ojca i Syna, i ducha świętego« (Mateusza 28:19). Uznają zwierzchnictwo Jehowy, podporządkowują się Chrystusowi jako swemu Królowi i Odkupicielowi oraz pozwalają, by duch Boga, czyli Jego czynna siła, wpływał na ich życie. Dzień po dniu starają się wydawać ‛owoce ducha’, a mianowicie: »miłość, radość, pokój, wielkoduszną cierpliwość, życzliwość, dobroć, wiarę, łagodność, panowanie nad sobą« (Galatów 5:22, 23). Członkowie drugich owiec muszą również pozwalać, by święty duch Boga i Jego Słowo ich oczyszczały, czyli uświęcały” (Strażnica Nr 3, 2002 s. 21).

 

„Wydawcy tego czasopisma nie wahają się powiedzieć, że do biblijnego opisu ludzi mających ducha Bożego pasują Świadkowie Jehowy. Zachęcamy cię, byś poznał ich bliżej i sam rozstrzygnął, czy rzeczywiście cieszą się oni poparciem Bożym” (Strażnica 01.10 2010 s. 31).

 

„Niekiedy spotykamy w służbie ludzi, którzy mówią: »Mamy ducha świętego«. Ale czy okazywana przez nas wytrwałość w tym dziele nie świadczy, że to my go mamy? (Dzieje 1:8; 1 Piotra 4:14) (...) [pytanie do akapitu] Skąd wiadomo, że Świadkowie Jehowy mają ducha świętego?” (Strażnica maj 2016 s. 12).

 

         Otrzymywanie „ducha świętego” „w innym sensie”

 

         Towarzystwo Strażnica chcąc wytłumaczyć, skąd „wielka rzesza” ma „ducha świętego”, pomimo iż nie jest nim pomazana, próbuje to opisać następująco, powołując się na publikację z roku 1952:

 

Czy można powiedzieć, że dzisiejsi słudzy Boga żywiący nadzieję ziemską mają taką samą miarę Jego ducha, jak namaszczeni chrześcijanie?

 Nie jest to nowe pytanie. Tę samą sprawę poruszono w „Pytaniach czytelników” w angielskiej Strażnicy z 15 kwietnia 1952 roku. Od tego czasu grono Świadków znacznie się powiększyło, toteż warto ponownie rozważyć to zagadnienie i przy okazji przypomnieć tamten wcześniejszy materiał. Krótko mówiąc, wierni bracia i siostry należący do klasy drugich owiec mogą otrzymać świętego ducha Bożego w takim samym stopniu, jak pomazańcy (Jana 10:16). Oczywiście nie znaczy to, iż duch działa na wszystkich jednakowo. (...) Członkowie dzisiejszego ostatka z pewnością otrzymują ducha Bożego. W którymś momencie życia odczuli jego działanie w szczególny sposób – zostali wtedy namaszczeni i uznani za duchowych synów. Odtąd ‛wciąż napełniają się duchem’ i korzystają z jego pomocy, gdy pragną lepiej zrozumieć Biblię, obejmują przewodnictwo w dziele głoszenia albo znoszą próby spadające na nich osobiście lub na całą organizację.

Chociaż osoby należące do »drugich owiec« nie są namaszczane, to otrzymują ducha świętego w innym sensie. W Strażnicy z 15 kwietnia 1952 roku zauważono:

»‘Drugie owce’ wykonują dziś to samo dzieło głoszenia, co ostatek, czynią to w równie trudnych warunkach i okazują taką samą wierność i niezłomne oddanie. Karmią się z tego samego stołu duchowego, spożywają ten sam pokarm i przyswajają sobie te same prawdy. Ponieważ należą do klasy mającej nadzieję ziemską i żywo interesują się sprawami ziemskimi, mogą ich bardziej ciekawić wersety dotyczące warunków, jakie w nowym świecie zapanują na ziemi; natomiast członkowie namaszczonego ostatka, którym przyświeca nadzieja niebiańska i którzy przejawiają głębokie, osobiste zainteresowanie sprawami ducha, zapewne studiują Słowo Boże bardziej pod tym kątem. (...) Nie zmienia to jednak faktu, że obie klasy korzystają z tych samych prawd i z tego samego zrozumienia i jedynie od stopnia zaangażowania w studium zależy, czy dana osoba pojmie poznawane sprawy niebiańskie i ziemskie. Duch Pański jest dostępny dla obu klas w jednakowej mierze, jednakowo też mogą korzystać z wiedzy i zrozumienia i mają jednakową sposobność ich przyswajania«” (Strażnica Nr 12, 1996 s. 31).

 

         Czyli wynika z tego, że „wielka rzesza” otrzymuje „ducha świętego” w „jednakowej mierze” co pomazańcy, pomimo, iż nie jest nim „namaszczona”! Otrzymuje go też „w innym sensie”. Dziwna to argumentacja.

 

         Mało tego, jak podano powyżej: »‘Drugie owce’ wykonują dziś to samo dzieło głoszenia, co ostatek, czynią to w równie trudnych warunkach i okazują taką samą wierność i niezłomne oddanie. Karmią się z tego samego stołu duchowego, spożywają ten sam pokarm i przyswajają sobie te same prawdy.

 

         W innym artykule też Towarzystwo Strażnica jakby zrównuje swoje dwie klasy, pomazańców i drugie owce:

 

„A jak pozostali chrześcijanie powinni traktować kogoś, kto uważa, że został namaszczony, i zaczyna spożywać emblematy na Pamiątce? Nie należy go osądzać. Jest to sprawa między nim a Jehową (Rzym. 14:12). Jednak prawdziwi chrześcijańscy pomazańcy nie domagają się szczególnych względów. Nie uważają, że skoro są pomazańcami, to posiedli wyjątkowe zrozumienie, lepsze nawet niż niektórzy bardzo doświadczeni członkowie »wielkiej rzeszy« (Obj. 7:9). Nie utrzymują też, że siłą rzeczy mają większą miarę ducha świętego niż ich towarzysze z grona »drugich owiec«” (Strażnica 15.06 2009 s. 23-24).

 

         Świadków Jehowy z wielkiej rzeszy również szkoli się do tego, jak mają odpowiadać na pytanie o posiadanie „ducha świętego”:

 

Gdy ktoś mówi: »Czy ma pan ducha świętego?«

Można by odpowiedzieć: »Tak, i właśnie dlatego do pana przyszedłem (Dzieje 2:17, 18)«.

Można by też odpowiedzieć: »To właśnie dzięki niemu mogę uczestniczyć w chrześcijańskiej służbie kaznodziejskiej. Widzę jednak, że nie wszyscy są zgodni co do tego, jak rozpoznać, czy ktoś rzeczywiście ma ducha Bożego. A jak pan się na to zapatruje?« Następnie można dodać: (Omów stosowny materiał ze stron 83, 84)” (Prowadzenie rozmów na podstawie Pism 2001, 2010 s. 86; por. ed. 1991 s. 85-86).

 

         Chciałoby się zapytać, a jakie ‘świadectwo ducha’ mają członkowie „wielkiej rzeszy”, iż „mają ducha”, że mają go „w jednakowej mierze”, jak pomazańcy? Skąd oni o tym wiedzą, że „duch na nich spoczywa”?

 

         Klasa ziemska nie jest „namaszczona duchem”

 

         Towarzystwo Strażnica wybrało karkołomną argumentację. Raz pisze, że głosiciele z klasy ziemskiej mają „ducha”, a innym razem, iż nie są „spłodzeni z ducha”. Tak uczą od roku 1935:

 

„Objawienie 7:15 jest w rzeczywistości kluczem do utożsamienia tych z wielkiego ludu. Dotąd błędnie utrzymywaliśmy, że członkowie ludu wielkiego są z ducha spłodzeni...” (Strażnica 15.10 1935 s. 313 [ang. 15.08 1935 s. 248]).

 

Wielu Świadków Jehowy dostało szoku po takim stwierdzeniu z roku 1935, co nawet niedawno ukazano. Odtąd musieli przestać oni spożywać emblematy podczas Pamiątki:

 

„Kiedy brat Rutherford wyjaśnił, że lud wielki to ziemska klasa wiernych osób, które mają przeżyć Armagedon, niejednego ogarnęło zdziwienie. Następnie mówca poprosił, aby wszyscy obecni tam członkowie tej grupy powstali z miejsc. W przeciwieństwie do Ralpha nie zrobiłam tego. Z czasem lepiej zrozumiałam tę sprawę, toteż rok 1935 był ostatnim rokiem, w którym na Pamiątce śmierci Chrystusa spożywałam symbole w postaci chleba i wina” (Strażnica Nr 5, 2000 s. 22-23).

 

         „Tylko z ducha spłodzeni synowie, którzy stanowią »maluczkie stadko«, mają taką pieczęć. Ci, którzy będą tworzyli »wielki lud« i którzy są teraz nazwani »Jonadabami«, nie mają tej pieczęci ducha świętego, ponieważ nie będą zachowani do duchowego dziedzictwa i nie spoglądają za takim dziedzictwem” (Strażnica 01.06 1938 s. 165 [ang. 01.04 1938 s. 101]).

 

„Szczególnie od roku 1935 przyłącza się do tego grona międzynarodowa »wielka rzesza«, przepowiedziana w Księdze Objawienia. Jej członkowie również są oddanymi Bogu i ochrzczonymi chrześcijanami, którzy »wyprali swoje długie szaty (...) i wybielili je we krwi Baranka«, Jezusa Chrystusa (Objawienie 7:9, 14). Nie zostali jednak namaszczeni duchem i nie oczekują życia w niebie” (Strażnica Nr 13, 1996 s. 20).

 

„Obecnie mamy jasne zrozumienie przypowieści o owcach i kozach. Jeśli chodzi o tożsamość wymienionych w niej osób, to »Synem Człowieczym«, królem, jest Jezus. Ci, których nazywa on ‛swoimi braćmi’, to namaszczeni duchem mężczyźni i kobiety mający panować z Chrystusem z nieba (Rzym. 8:16, 17). »Owce« i »kozy« wyobrażają ludzi ze wszystkich narodów. Nie są oni namaszczeni duchem świętym” (Strażnica 15.03 2015 s. 27).

 

         Podsumowując kwestię „ducha” i klasy ziemskiej możemy napisać tak, jak napisało samo Towarzystwo Strażnica (patrz powyżej cytaty):

 

Bóg kładzie swego ducha na niej;

         obdarza ją duchem;

         otrzymuje ona ducha;

         spoczywa na niej duch;

         odgrywa istotną rolę w jej życiu;

         wydaje ona owoce ducha;

         jest oczyszczana i uświęcana duchem;

         ma ducha;

ma ducha w takim samym stopniu, jak pomazańcy;

duch dostępny jest dla obu klas w jednakowej mierze;

otrzymują ducha w innym sensie;

dzięki duchowi jednakowo, jak pomazańcy, może korzystać z wiedzy i zrozumienia;

ma jednakową, jak pomazańcy, sposobność przyswajania wiedzy i zrozumienia.

 

         Pomimo tego wszystkiego „drugie owce”:

 

nie są spłodzone z ducha;

nie są namaszczane duchem;

nie są pomazane duchem;

nie mają pieczęci ducha świętego;

nie mogą spożywać emblematów podczas Pamiątki;

nie mogą pójść do nieba;

nie mogą być członkami Ciała Kierowniczego;

nie są synami Bożymi.

 

         Na dodatek „drugie owce” nie należą dziś do „dzieci Bożych”, bo są nimi tylko pomazańcy:

 

„Symbole podczas Pamiątki powinni spożywać tylko ci, którzy mają świadectwo ducha, że są dziećmi Bożymi (odczytaj Rzymian 8:15-17)” (Strażnica 15.01 2015 s. 16).

 

         Widzimy więc, kto i co decyduje w Towarzystwie Strażnica o tym, kto może należeć do klasy niebiańskiej. Niespójność nauk i wykładni powoduje bałagan powołań do nieba i klasy ziemskiej wśród Świadków Jehowy. To jednak jest wyłącznie ich problemem.

 

         Podobne zagadnienie opisaliśmy wcześniej w poniższym artykule:

 

Czy można zmienić komuś powołanie i jak członkowie Ciała Kierowniczego zmieniali je stając się pomazańcami?

 

Składam na koniec podziękowanie J. Romanowskiemu z Warszawy za pomoc w przygotowaniu tego artykułu.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane