Włodzimierz Bednarski

Od kiedy Świadkowie Jehowy „głoszą” od domu do domu?

dodane: 2014-12-19
Jakie formy nauczania stosowali kiedyś głosiciele Towarzystwa Strażnica. Dlaczego posługiwali się dawniej gramofonami i megafonami, które z czasem zarzucili? Na te i inne pytania odpowiada nasz artykuł.

Od kiedy Świadkowie Jehowy „głoszą” od domu do domu?

 

         Prawie wszystkim głosicielom Towarzystwa Strażnica wydaje się, że oni „głoszą” od domu do domu już od samego początku istnienia tej organizacji (od 1881 r.), czy nawet wcześniej, od momentu, gdy zaczęło ukazywać się czasopismo Strażnica (1879 r.). Wcześniej, ponoć od domu do domu, nauczali Apostołowie i ich uczniowie w I wieku. Później zaś, przez dziewiętnaście wieków, nikt nie nauczał w ten sposób.

         Czy tak było naprawdę?

         Otóż musimy tu ukazać różnicę między „głoszeniem” Świadków Jehowy od domu do domu i „przemieszczaniem się” w ten sposób w sprawach kolportażu publikacji i odtwarzania płyt prezesa J. F. Rutherforda (zm. 1942).

         Z tego powodu podzieliliśmy nasz artykuł na następujące rozdziały:

 

         „Przemieszczanie się” od domu do domu

         „Głoszenie” od domu do domu

         Czy J. F. Rutherford „chodził” od domu do domu?

         Inne formy głoszenia

         Teksty Dz 2:46, 5:42 i 20:20

 

„Przemieszczanie” się od domu do domu

 

         Świadkowie Jehowy mylą swoje dzisiejsze „nauczanie” od domu do domu z dawnym wyłącznie „kolportażem” publikacji Towarzystwa Strażnica. Poniżej ukazujemy formy owej pracy w terenie, która nie miała prawie nic wspólnego z bezpośrednim „głoszeniem”.

 

         Kolporterzy traktatów

 

         W roku 1881 Strażnica zaapelowała o „1000 kaznodziejów”, ale oni mieli być „kolporterami” chodzącymi być może także od domu do domu. Bo cóż to za mówcy kazań mieliby być, skoro ich obowiązkiem miało być kolportowanie ulotek, a nie kaznodziejstwo. Zresztą jacy to mieliby być „kaznodzieje” nabyci z ogłoszenia w czasopiśmie i bez żadnego przygotowania:

 

„Już w roku 1881 zamieszczono w Strażnicy artykuł »Potrzeba 1000 kaznodziejów«. Był to apel skierowany do każdego członka zboru, by poświęcał tyle czasu, ile tylko może (pół godziny, godzinę, dwie, trzy), na uczestniczenie w rozpowszechnianiu prawdy biblijnej. Mężczyzn i kobiety, którzy nie mieli na utrzymaniu rodziny i mogli przeznaczyć co najmniej połowę swego wolnego czasu wyłącznie na dzieło Pana, zachęcano do podjęcia służby w charakterze kolporterów ewangelii. Ich liczba co rok ulegała znacznym wahaniom, ale do roku 1885 pracowało w tym charakterze już około 300 osób, a szereg innych pełniło tę działalność w nieco mniejszym zakresie. Kolporterom udzielano wskazówek co do wykonywania ich pracy” (Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 209).

 

„W tym samym roku, w którym rozpoczęto działalność kolporterską, brat Russell wydrukował sporo traktatów (w formie broszur) przeznaczonych do bezpłatnego rozpowszechniania. Na szczególną uwagę zasługiwała publikacja Pokarm dla myślących chrześcijan — w ciągu pierwszych czterech miesięcy rozpowszechniono aż 1 200 000 jej egzemplarzy. Celem zatroszczenia się o niezbędne szczegóły związane z drukowaniem i rozpowszechnianiem powołano do istnienia Towarzystwo Traktatowe - Strażnica Syjońska” (jw. s. 210).

 

         Ale to nie wszystko, bo Towarzystwo Strażnica zatrudniało też „dystrybutorów”:

 

         „Przygotowano w dziesięciu językach specjalne traktaty, a miejscowi dystrybutorzy rozprowadzili je w milionach egzemplarzy na terytorium Indii, Chin, Japonii oraz Korei. Aby zapewnić zainteresowanym dalszy pokarm duchowy, na cztery języki spośród używanych w tych krajach przetłumaczono potem książki” (Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 421).

 

         „Za pośrednictwem ogłoszeń prasowych wyszukano odpowiednich mężczyzn, którzy mieli się postarać o tylu pomocników, by rozpowszechnić przydzielone publikacje. W samym Londynie pozyskano prawie 500 dystrybutorów” (jw. s. 405).

 

         Kolporterzy książek i zakładający prenumeratę Strażnicy

 

         W tamtych latach „kolporterzy” zakładali zainteresowanym „prenumeraty Strażnicy” oraz „zabierali zamówienia” na książki, które później dostarczali. Aby móc ich jak najwięcej rozkolportować skonstruowali nawet do tego celu specjalne walizki na kółkach, które ukazano na ilustracjach (patrz Strażnica 15.02 2012 s. 31-32).

 

         „W kwietniu 1881 roku po raz pierwszy skierowano do oddanych Bogu kobiet i mężczyzn zachętę, by w miarę możliwości poświęcali znaczną ilość czasu na służbę kolporterską. Mieli oferować osobom prywatnym i przedsiębiorcom niewielką książkę objaśniającą prawdy biblijne oraz proponować prenumeratę Strażnicy” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 558).

 

„W roku 1908 siostra White oraz inni gorliwi głosiciele Królestwa proponowali ludziom taki zestaw sześciu tomów oprawnych w płótno za 1 dolara i 65 centów. Zamiast od razu wręczać domownikom książki, zbierali zamówienia i wracali później - zwykle w dniu wypłaty - aby dostarczyć publikacje w zamian za pokrycie skromnych kosztów druku (...) Pragnąc temu zaradzić, brat James Cole zaprojektował składaną, dwukołową ramę, do której za pomocą śrub można było przytwierdzić walizkę. Uwolniony od noszenia ciężkich kartonów z książkami, wynalazca tak to skomentował: »Nie zamierzam urywać sobie rąk«. Swój nowy wehikuł zaprezentował zachwyconej publiczności w roku 1908 na zgromadzeniu w Cincinnati w stanie Ohio. Po obu stronach ramy wygrawerowano angielską nazwę »Dawn-Mobile«, ponieważ jego głównym ładunkiem miały być tomy Brzasku Tysiąclecia (czyli Millennial Dawn). Po krótkim treningu transportowanie walizki wypełnionej tuzinami książek stawało się łatwą czynnością, do której wystarczała jedna ręka. Wysokość pojazdu można było regulować, a koła swobodnie toczyły się w koleinach zostawianych przez powozy. Po dniu spędzonym w służbie gumowe koła składało się do boku walizki i wygodnie wracało do domu pieszo lub tramwajem” (Strażnica 15.02 2012 s. 31-32).

 

         „Kolporterami”, a nie „głosicielami”, nazywano Świadków Jehowy jeszcze co najmniej w roku 1938:

 

         „Do roku 1938 liczba kolporterów, rozpowszechniających czasopisma i książki, wzrosła do 110” (Rocznik Świadków Jehowy 1998 s. 68).

 

         Wydaje się, że kres dla określenia „kolporter” nastał tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej i od wtedy Świadkowie Jehowy nazywają siebie „głosicielami”, choć nadal nie spełniali funkcji dzisiejszych głosicieli:

 

„Głosiciele czy domokrążcy? U progu drugiej wojny światowej publiczna działalność kaznodziejska Świadków Jehowy znalazła się pod obstrzałem gwałtownej opozycji. Lokalne zarządzenia, wymagające od akwizytorów i domokrążców uzyskiwania zezwoleń, zastosowano niesłusznie do działalności kaznodziejskiej Świadków” (Przebudźcie się! Nr 7, 1988 s. 26).

 

         Chodzący od domu do domu z „kartami świadectwa”

 

W roku 1933 Towarzystwo Strażnica wprowadziło „karty świadectwa”, z którymi chodzili po domach „kolporterzy”, zwani później „głosicielami”:

 

„Pod koniec roku 1933 wprowadzono nową metodę głoszenia. Na wstępie wręczano domownikowi do przeczytania kartę świadectwa z krótkim orędziem. Stanowiła ona dużą pomoc szczególnie dla nowych głosicieli, którzy w tamtych czasach nie byli zbytnio zaprawiani do służby. Kiedy domownik przeczytał kartę, Świadkowie na ogół jedynie krótko ją komentowali; niektórzy rozwijali temat, korzystając przy tym z Biblii. Kart świadectwa używano jeszcze długo w latach czterdziestych. Dzięki nim można było szybko opracować teren, dotrzeć do większej liczby ludzi, wręczyć im sporo cennej literatury biblijnej, dawać jednakowe świadectwo, a nawet przekazywać orędzie w języku obcym. Niestety, dochodziło też do niezręcznych sytuacji, na przykład gdy domownik brał kartę i zamykał drzwi. Chcąc ją odzyskać, głosiciel musiał zapukać jeszcze raz!” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 564).

 

         „Bardzo ucieszyłam się z wprowadzenia kart świadectwa. (...) Nie wszyscy potrafiliśmy umiejętnie przedstawiać dobra nowinę (...) wielu uważało, że nie umie się poprawnie wysławiać (...) czasem spotykaliśmy osoby, które sądziły, że jesteśmy niemowami. W pewnym sensie wielu z nas rzeczywiście nie potrafiło mówić” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 81).

 

         Chodzący od domu do domu z gramofonami

 

W roku 1933 Towarzystwo Strażnica wprowadziło do obiegu gramofony do odtwarzania płyt z naukami (kazaniami) prezesa J. F. Rutherforda (zm. 1942), z którymi chodzili po domach „kolporterzy”, zwani później „głosicielami”:

 

         „Jehowa dostarcza dalszy skuteczny instrument dla proklamowania swego królestwa, mianowicie przenośny gramofon, który transmituje na płycie odbitą mowę br. Rutherforda przez cztery i pół minuty każdą. (...) Każdy gramofon waży po 21 funtów razem z sześcioma rekordami po obu stronach. Aby pokryć koszt gramofonu razem z osiemnastoma tematami (9 rekordów), potrzeba zachodzi poświęcić $19.25. Wszelkie zamówienia razem z należnością winny być przysyłane do biura Towarzystwa w Broklinie” (Strażnica 01.12 1934 s. 363 [ang. 15.11 1934 s. 338]).

 

„GRAMOFON MA BŁOGOSŁAWIEŃSTWO JEHOWY

(...) Od niedawna otrzymałem przywilej używać gramofonu, który dał nam Jehowa, do staczania walki z nieprzyjaciółmi. Miałem z nim taki dobry wynik, że nie mogę się wstrzymać od powiedzenia o moich doświadczeniach. Przy piętnastu odwiedzinach z czterdziestoma dwoma uczestnikami wręczyłem dziewięć książek, siedmdziesiąt siedm broszur i trzynaście Biblij” (Strażnica 15.10 1937 s. 306 [ang. 15.07 1937 s. 223]).

 

„Jehowa zrządził teraz tysiące aparatów głośnikowych czyli gramofonów z mową na płytach, aby były używane do kierowania uwagi ludzi dobrej woli na Króla i jego królestwo. Wierni świadkowie będą używali tych maszyn i płytów” (Strażnica 01.02 1939 s. 46 [ang. 01.12 1938 s. 365]).

 

Temu głosicielowi, który jest zdania, że nie potrzebuje używać gramofonu, brakuje wyrozumienia swojej odpowiedzialności, albo ośrodkowany jest samolubstwem” (Strażnica 15.04 1939 s. 128 [ang. 01.02 1939 s. 48]).

 

         Dzisiaj Towarzystwo Strażnica tamto odtwarzanie kazań z płyt nazywa „głoszeniem od domu do domu” (!):

 

„W roku 1933 Świadkowie Jehowy zaczęli stosować jeszcze jedną nowatorską metodę głoszenia. Korzystając z przenośnego aparatu ze wzmacniaczem i głośnikiem, w salach, parkach i innych miejscach publicznych odtwarzali z płyt (33 1/3 obr./min) radiowe przemówienia brata Rutherforda. (...) Skuteczność posługiwania się tymi urządzeniami zachęciła do wprowadzenia jeszcze jednej nowości głoszenia od domu do domu z lekkimi gramofonami. W roku 1934 Towarzystwo rozpoczęło produkcję przenośnych gramofonów i serii płyt” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 86).

 

Tak było do roku 1944 i wtedy, w dwa lata po śmierci J. F. Rutherforda, Towarzystwo Strażnica wycofało się z ‘głoszenia’ za pomocą gramofonów, to znaczy z odtwarzania płyt:

 

„W roku 1944 Świadkowie Jehowy nabyli jednak więcej doświadczenia w samodzielnym wygłaszaniu kazań, wobec czego zaniechano pracy z gramofonem” (Przebudźcie się! Rok LXVI [1985] Nr 7 s. 6).

 

„Głoszenie” od domu do domu

 

         Sporadyczne „głoszenie” przez „kolporterów” Towarzystwa Strażnica podobno rozpoczęło się w roku 1919. Od roku 1932 objęło ono też klasę ziemską dzisiejszych Świadków Jehowy. Jednak prawdziwe „głoszenie” rozpoczęli oni w latach 1943-1944, gdy zaczęto ich szkolić w „nauczaniu” i zarazem zlikwidowano chodzenie z gramofonami.

         Przed oczekiwanym rokiem 1975 Świadkowie Jehowy obiecywali, że wkrótce zakończą chodzenie od domu do domu:

 

„Bądźmy przejęci krótkością czasu. Bądźmy czujni! Zbliża się szybko dzień, kiedy już nikt nie będzie przychodzić do drzwi bliźniego z dobrą nowiną o Królestwie Bożym” (Służba Królestwa Nr 5, 1971 s. 12).

 

         Lata 1919-1922 i rok 1932

 

         Towarzystwo Strażnica wspomina, że początki gdy „zaczęto kłaść nacisk” na „każdego chrześcijanina” by „świadczył” sięgają roku 1919, a szczególnie roku 1922. Jednak owo „świadczenie” nie wyglądało tak jak dziś, ale tak, jak przedstawiliśmy powyżej:

 

         „Od roku 1919 zaczęto kłaść nacisk na to, że w dziele świadczenia jest zobowiązany uczestniczyć każdy chrześcijanin. Na przykład w artykule »Służba jest rzeczą ważną«, opublikowanym w Strażnicy z 15 sierpnia 1922 roku (wydanie polskie z 1 października), przypomniano pomazańcom, jakie to istotne, by ‛czynnie dostarczać drukowane poselstwo ludowi i tłumaczyć mu przy drzwiach, dając świadectwo, że królestwo niebieskie jest tuż przed nami’. Konkretne wskazówki podawano w Biuletynie (obecnie NaszaSłużbaKrólestwa). Początkowo jednak tylko nieliczni głosili od domu do domu. Wielu miało przed tym opory. Osoby takie wysuwały różne zastrzeżenia, ale zasadniczy problem polegał na tym, że tę formę służby uważały za uwłaczającą ich godności. W miarę jak przykładano coraz większą wagę do głoszenia, sporo z nich opuściło organizację Jehowy” (Strażnica 15.08 2008 s. 4-5).

 

„Rok 1922: Wszyscy członkowie zboru zostali zachęceni do uczestnictwa w pracy od domu do domu” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 19 s. 15).

 

         Aby nauczyć „kolporterów” jak działać w „służbie polowej” Towarzystwo Strażnica rozpoczęło w roku 1919 wydawać wewnętrzny biuletyn instruktażowy:

 

„»Biuletyn« (1919-1935), »Instruktor« (1935-1936), »Informator« (1936-1956), a dziś »Nasza Służba Królestwa«, ukazująca się w 100 językach – narzędzia do regularnego podawania wskazówek ujednolicających służbę polową Świadków Jehowy” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 247).

 

         Jeśli chodzi o klasę ziemską Świadków Jehowy, to zobowiązano ją do głoszenia w roku 1932:

 

         „1932 »drugie owce« mają głosić” (Skorowidz do publikacji Towarzystwa Strażnica 1986-2000, 2003 s. 95).

 

         Jednak inna publikacja podaje, że tylko ci, „którzy chcą” z klasy ziemskiej, mogli „opowiadać” o Królestwie:

 

„Na przykład w angielskiej Strażnicy z 1 sierpnia 1932 roku (wydanie polskie z 1 października) powiedziano na stronie 232: »Niech przeto pomazańcy zachęcają wszystkich [którzy chcą] do powzięcia cząstki w opowiadaniu o radosnej nowinie Królestwa Bożego. Tacy nie muszą być pomazani przez Pana w zamiarze opowiadania jego poselstwa. Jest to wielką pociechą dla świadków Jehowy wiedzieć, że mają dozwolone nieść wodę żywota tej klasie ludzi, aby mogli być przeprowadzeni przez Armagedon i otrzymać wieczne życie na ziemi«.” (Strażnica 15.02 2010 s. 16).

 

         Lata 1943-1944 i rok 1959

 

         Rok 1944 był czasem, gdy odsłuchiwanie przez ludzi płyt gramofonowych zastąpiono „głoszeniem” od domu do domu:

 

„W roku 1944 Świadkowie Jehowy nabyli jednak więcej doświadczenia w samodzielnym wygłaszaniu kazań, wobec czego zaniechano pracy z gramofonem” (Przebudźcie się! Rok LXVI [1985] Nr 7 s. 6).

 

         Od roku 1943 rozpoczęto wszystkich Świadków Jehowy szkolić w nauczaniu i głoszeniu, ale dotyczyło to początkowo tylko mężczyzn (!):

 

„Od roku 1943 każdy zbór Świadków Jehowy na świecie organizuje w swej Sali Królestwa teokratyczną szkołę służby kaznodziejskiej” (Wspaniały finał Objawienia bliski! 1993 s. 63).

 

         „Szkoła ta od chwili powstania okazała się bardzo pomocna dla sług Jehowy. Dość szybko dało się zauważyć znaczną poprawę umiejętności przemawiania. Dlatego też po roku 1944 gramofony, którymi posługiwano się przez 10 lat, ustąpiły miejsca ustnemu świadectwu, dawanemu przez teokratycznych głosicieli przy drzwiach i w domach ludzi” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 93).

 

         Wiele lat później, od roku 1959, rozpoczęto dopuszczać również kobiety do brania udziału w Szkole Teokratycznej, choć wcześniej tylko mężczyźni mogli być do niej zapisani:

 

         „Każda osoba płci męskiej, młody czy stary, kto uczęszcza na zebrania zborowe i pragnie brać udział w kursie, może być wpisany na listę” (Wykwalifikowani do służby kaznodziejskiej 1957 [ang. 1955] cz. 2, s. 26).

 

         „Siostry zapraszano na zajęcia, ale wtedy jeszcze nie zapisywano ich do szkoły” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 93).

 

         „Czy pamiętasz początki Szkoły Teokratycznej w zborze ludu Jehowy? (...) W latach 1945 i 1946 pojawiły się pierwsze podręczniki. Potem przez jakiś czas nie dokonywano zmian poza dopuszczeniem do udziału w szkole sióstr w roku 1959” (Nasza Służba Królestwa Nr 2, 1979 s. 4).

 

„W roku 1959 również siostrom umożliwiono zapisanie się do tej szkoły i przedstawianie przemówień, którym nadawały formę rozmowy prowadzonej w służbie polowej nie zwracały się do całego audytorium” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 568).

 

         Co było powodem tego, że kobiety, będące głosicielkami i pionierkami, nie były wcześniej „dopuszczane” do udziału w Teokratycznej Szkole Służby Kaznodziejskiej?

Dlaczego wcześniej mogły być tylko ‘obserwatorami’ zajęć tej szkoły?

         Prawdopodobnie kierowano się tu słowami Apostoła Pawła, że „nauczać zaś kobiecie nie pozwalam” (1Tm 2:12), „kobiety mają na zgromadzeniach milczeć (...) Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu” (1Kor 14:34-35).

         Później, gdy zauważono że kobiet jest więcej w organizacji, niż mężczyzn, postanowiono je ‘zrównać’ częściowo w prawach:

 

         „Tego samego wieczora N. H. Knorr przemawiał na temat »Teokratycznej szkoły dla nieustraszonych kaznodziejów«. Powiedział tam, że dobrą nowinę głosi dziś prawdopodobnie więcej niewiast niż mężczyzn. 173 079 słuchaczy przyjęło następnie z zadowoleniem wiadomość, że począwszy od stycznia 1959 roku również i siostry będą się ćwiczyć w szkole usługiwania” (Strażnica Nr 24, 1958 s. 14 [ang. 01.10 1958 s. 591]).

 

Czy J. F. Rutherford „chodził” od domu do domu?

 

         Prezes J. F. Rutherford (od 1917 r.) był tym, który szczególnie akcentował pracę od domu do domu. On poznał jej ‘walory’ zanim stał się członkiem Towarzystwa Strażnica:

 

         „Ciekawe, że chcąc opłacić studia, Rutherford przez jakiś czas sprzedawał po domach encyklopedie [w ang. from house to house]. Nie była to łatwa praca - częstokroć szorstko go odprawiano. Pewnego razu w drodze z jednej farmy do drugiej wpadł do lodowatego potoku i omal nie przypłacił tego życiem. Obiecał sobie, że gdy zostanie prawnikiem i ktoś przyjdzie do jego biura sprzedać książki, zawsze je kupi. Pomny swego postanowienia, przyjął trzy tomy »Brzasku Tysiąclecia« od dwóch kolporterek, które zjawiły się w jego biurze na początku roku 1894. Kilka tygodni później przeczytał książki i niezwłocznie wysłał do Towarzystwa Strażnica list, w którym napisał między innymi: »Oboje z moją kochaną żoną przeczytaliśmy te książki z największym zainteresowaniem, a sposobność zetknięcia się z nimi uważamy za dar niebios i wielkie błogosławieństwo Boże«. W roku 1906 Joseph F. Rutherford dał się ochrzcić, a rok później został radcą prawnym Towarzystwa Strażnica” (Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 67).

 

         Interesujące jest to, że J. F. Rutherford, który wprowadził tę formę ‘głoszenia’ Świadkom Jehowy, sam jej nie praktykował, poza dawnym sprzedawaniem encyklopedii. W związku z tym nawet „niektórzy ze starszych” stawiali mu zarzut, że „nie idzie nigdy z książkami”:

 

         „Często niektórzy ze starszych mówią: ‘Prezydent Towarzystwa przecież nie idzie nigdy z książkami od domu do domu i nie sprzedaje ich.’ Dlaczego ja mam iść?

Czy ja mam przez to jaki zarzut przeciwko sprzedawaniu książek że sam nie idę? Bynajmniej nie. Gdybym tylko mógł znaleźć nieco czasu i sposobności do tej pracy, zapewne spotkałbym się z wieloma radościami. Pan z łaski swej udzielił mi tyle pracy ile jeden człowiek może tylko wykonać” (Strażnica 15.01 1929 s. 31 [ang. 01.11 1928 s. 334]).

 

         „Mój drogi Bracie Rutherford: (...) To przywodzi mi na umysł o dobrym cugu koni, ciągnących razem. Ty głosisz przez radjo, a naszym przywilejem jest iść od domu do domu” (Strażnica 15.04 1930 s. 127 [ang. 15.01 1930 s. 31]).

 

         Ciekawe jest to, jakim językiem J. F. Rutherford krytykował tych, co nie chcieli chodzić w celu „sprzedawania” książek. Jakby zapomniał o tym, że sam nie chodził „od domu do domu”:

 

         „Noszenie poselstwa o królestwie od domu do domu w drukowanej formie i przedstawianie go ludziom, jest bardzo upodlone dla tych, którzy się uważają za bardzo ważnych. Nie widzą oni radości w takim dziele i nie mają pragnienia wywyższać imienia Jehowy i by czynić ku temu jakikolwiek wysiłek na opowiadanie jego poselstwa o królestwie. (...) Dlatego mówili i nadal mówią: »Noszenie tych książek jest jedynie wymysłem sprzedawania. O jakaż to nużąca praca!«” (Strażnica 01.03 1937 [ang. 01.01 1937 s. 5]).

 

Inne formy głoszenia

 

         Prócz głoszenia od domu do domu występowały też w Towarzystwie Strażnica inne formy nauczania. Należy zaliczyć do nich używanie megafonów i wzmacniaczy, marsze informacyjne i tak zwane „nieoficjalne świadczenie”, czyli ‘zaczepianie’ ludzi przy okazji (np. w pracy, szkole, na ulicy, w środkach transportu). Ostatnio pojawiła się nowa forma „świadczenia”, tak zwane stojaki z literaturą teokratyczną wystawiane w miejscach publicznych i obsługiwane przez Świadków Jehowy.

 

         Megafony i wzmacniacze

 

         Wprowadzając megafony i wzmacniacze do głośnego nadawania swych nauk Towarzystwo Strażnica odwoływało się do biblijnych trąb z Księgi Jozuego. Przykładowo w roku 1939 trąbienie i trąbiących z tekstu Joz 6:5 odniesiono do ówczesnych Świadków Jehowy i „pozafiguralnych trąb”, którymi miały być gramofony i megafony stosowane przez nich (patrz Strażnica 01.06 1939 s. 164-167 [ang. 01.04 1939 s. 101-103]):

 

„Jeszcze przed rokiem 1933 zaczęto wykorzystywać gramofony ze wzmacniaczami do przedstawiania w miejscach publicznych nagrań dobitnych przemówień biblijnych” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 565).

 

         „Wydanie Strażnica z 15 marca, 1933, ogłosiło o tych aparatach głośnikowych. Wytwarzanie publicznej mowy przez aparaty głośnikowe się zaczęło i na czerwca tego samego roku w samej Ameryce używane było 300 takich aparatów głośnikowych czyli pozafiguralnych trąb” (Strażnica 01.06 1939 s. 165).

 

„(...) świadkowie Jehowy obchodzili nominalne chrześcijaństwo, pozafiguralne Jerycho, i trąbili pozafiguralnymi trąbami, a zarazem wręczyli do rąk ludzi dwadzieścia cztery miliony książek i broszur” (Strażnica 01.06 1939 s. 167).

 

„Orędzie Królestwa rozbrzmiewało również z samochodów i łodzi wyposażonych w megafony. (...) Gdy samochód wyposażony w megafony stawał na wzgórzu, orędzie Królestwa słyszano w odległości wielu kilometrów” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 87).

 

„Niektóre gramofony instalowano w samochodach i na łodziach, a głośniki umieszczano na dachu, aby głos mógł się daleko rozchodzić. W Australii Bert i Vi Hortonowie jeździli ciężarówką z dużym głośnikiem tubowym zamontowanym na dachu i opatrzonym napisem »Poselstwo Królestwa«. Jednego roku niemal na każdej ulicy w Melbourne rozbrzmiewały entuzjastyczne przemówienia, w których demaskowano religię fałszywą i w porywający sposób przedstawiano błogosławieństwa Królestwa Bożego. W Indiach pracował w tym okresie jako pionier Claude Goodman. Miał samochód z megafonem oraz płyty z nagraniami w miejscowych językach i docierał do tłumów ludzi na bazarach, w parkach, przy drogach – wszędzie, gdzie można było ich znaleźć. (...) W Libanie bracia odtwarzali wykłady z samochodu zaparkowanego na wzgórzu, a dźwięk z megafonu roznosił się po okolicznych dolinach” (jw. s. 566).

 

         Pomimo tego, że za wprowadzeniem megafonów stała rzekomo Księga Jozuego, to jednak wraz z likwidacją gramofonów (w 1944 r.) usunięto z praktyk Świadków Jehowy również te wzmacniacze. Dziś nikt już nie spotka głosicieli Towarzystwa Strażnica nawołujących przez te „pozafiguralne trąby”.

 

         Marsze informacyjne i wykrzykiwanie haseł

 

         Towarzystwo Strażnica od roku 1936 przez kilka lat organizowało liczne demonstracje, nazywając je „pochodami informacyjnymi”, protestując przeciw innym religiom.

 

         „Począwszy od roku 1936 Świadkowie nadawali rozgłos wykładowi publicznemu przewidzianemu w programie zgromadzenia, organizując uporządkowane pochody, których uczestnicy nosili plakaty i rozdawali ulotki. (Plakaty te nazywano początkowo »sandwiczami«, ponieważ jeden zawieszano z przodu, a drugi na plecach). W czasie niektórych zgromadzeń w pochodach takich uczestniczyło tysiąc lub więcej Świadków” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 266).

 

„Ta sama chrześcijanka wspomina jeszcze: »Pamiętam, jak w 1940 roku zaczęliśmy głosić z czasopismami na ulicy. Wcześniej organizowane były pochody informacyjne. Idąc gęsiego chodnikiem, bracia i siostry nieśli tablice z hasłami ‚Religia to sidło i oszustwo’ oraz ‚Służ Bogu i Chrystusowi Królowi’. Podczas takiego marszu wręczano przechodniom bezpłatne traktaty. Uczestniczenie w tej gałęzi służby wymagało odwagi, ale dzięki niej ogół społeczeństwa nieustannie słyszał o imieniu Jehowy i o Jego ludzie«. »W małych miasteczkach służba z czasopismami była bardzo trudna« - wspomina inna siostra. »W tamtym okresie Świadkowie napotykali silny sprzeciw. (...) Potrzeba było nie lada odwagi, by stać na rogu z czasopismami i wykrzykiwać zalecane hasła...«” (Strażnica 15.02 2012 s. 9).

 

         Fotografie z takich demonstracji zamieszczają publikacje Towarzystwa Strażnica (Strażnica Nr 13, 1988 s. 16; Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 265, 568; Strażnica Nr 14, 2001 s. 18).

 

         Później zaniechano tej formy głoszenia:

 

         „Grant Suiter przypomina sobie, że od listopada 1939 roku, po ogłoszeniu opublikowanym w Strażnicy, zaniechano organizowania marszów informacyjnych, dodaje jednak: »Ten niecodzienny i skuteczny sposób kierowania uwagi wielu osób na służbę kaznodziejską Świadków Jehowy był podówczas czymś niespotykanym. Zarówno korzystanie z takiego środka, jak i zrezygnowanie z niego wskazuje na kierownictwo Jehowy w tej sprawie. Obecnie [w latach siedemdziesiątych] urządza się różne publiczne demonstracje, ale my nie bierzemy w nich udziału, nie można więc z nimi pomylić żadnej formy naszej działalności«.” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 73-74).

 

Stojaki z teokratyczną literaturą

 

W roku 2013 wprowadzono w Polsce „przenośne stojaki z literaturą” do wystawiania na uczęszczanych przez przechodniów ulicach (Nasza Służba Królestwa Nr 7, 2013 s. 6). Zachodnie kraje nieco wcześniej wprowadziły tę praktykę (pierwszy raz wspomniano o tym prawdopodobnie w roku 2012). Na razie (2014 r.) ta forma działalności dotyczy tylko pionierów:

 

„Małżeństwo pionierów głosi w ruchliwej części miasta, wykorzystując przy tym przenośne stojaki na literaturę” (Strażnica 15.10 2012 s. 2; por. ilustracja na s. 1).

 

„Do działalności tej zwykle będą zapraszani pionierzy stali i specjalni, a w niektórych miejscach również pionierzy pomocniczy” (Nasza Służba Królestwa Nr 7, 2013 s. 5).

 

Nowe postanowienia dotyczące świadczenia publicznego

Roczniku - 2013, na stronach 16 i 17, podano, że w listopadzie 2011 roku w Nowym Jorku zaczęto testować pewną formę świadczenia publicznego. W miejscach o sporym natężeniu ruchu pieszego ustawiono stoliki i przenośne stojaki eksponujące w atrakcyjny sposób literaturę w różnych językach. Codziennie przechodziło tamtędy tysiące osób, między innymi ci, którzy mieszkają w strzeżonych budynkach lub często są poza domem. Rezultaty takiego głoszenia przeszły wszelkie oczekiwania. Tylko w jednym miesiącu rozpowszechniono 3797 czasopism i 7986 książek. Wielu przechodniów poprosiło o studium biblijne” (Nasza Służba Królestwa Nr 7, 2013 s. 4).

 

         „Jak wygląda ta forma głoszenia. Osoby biorące udział w specjalnym świadczeniu publicznym na terenach wielkomiejskich najczęściej czekają, aż ktoś sam podejdzie do stolika lub stojaka z literaturą, a wtedy zachęcają go do wzięcia publikacji, które go zaciekawiły. Pionierzy chętnie odpowiadają na podstawie Biblii na każde jego pytanie. Jeśli bierze literaturę, nie wspominają o dobrowolnych datkach. Gdy jednak pyta, jak finansowana jest nasza działalność, wyjaśniają, że datek można wysłać na adres podany w publikacji. Jeżeli to stosowne, zadają pytanie: »Czy chciałby pan, żeby ktoś odwiedził pana w domu?« albo »Czy wie pan, że oprócz literatury proponujemy też nieodpłatne studium Biblii?«” (jw. s. 4).

 

         Szczegółowe kwestie związane ze sprawą stojaków wyłożono w jednym z cytowanych wewnętrznych biuletynów Świadków Jehowy (patrz Nasza Służba Królestwa Nr 7, 2013 s. 4-6).

         Wydaje się, że ta forma „świadczenia” obecnie częściowo wypiera „głoszenie” od domu do domu. Wielu Świadków Jehowy chętniej staje przy stojakach niż chodzi od drzwi do drzwi.

 

Teksty Dz 2:46, 5:42 i 20:20

 

         Jeśli chodzi o podstawę biblijna do głoszenia „od domu do domu” to Towarzystwo Strażnica zasadniczo przedstawia swoim „głosicielom”, a wcześniej „kolporterom”, dwa teksty Dz 5:52 i 20:20. Fragmenty te oczywiście w tradycyjnej formie (zawierające słowa „po domach”) zbytnio nie nadawały się do uzasadnienia tej formy przemieszczania się, więc organizacja ta wyszukiwała przekłady biblijne, które by popierały jej wniosek. Później, w roku 1950, gdy Towarzystwo Strażnica wydało swój Nowy Testament (zwany Chrześcijańskimi Pismami Greckimi), dostosowało go już do swych wymogów.

         Wydaje się, że najstarszy fragment przystosowujący tekst Dz 20:20 do potrzeb Świadków Jehowy występuje w czasopismach dopiero z roku 1925:

 

         „Paweł przypomniał im, że nie schraniał niczego przed nimi co by miało dla nich przynieść jaką korzyść, lecz uczył publicznie i od domu do domu (...) (Dzieje Apostolskie 20:18-21)” (Strażnica 01.11 1925 s. 328 [ang. 01.10 1925 s. 296]).

 

         Owszem, wcześniej pisano również o chodzeniu „od drzwi do drzwi” czy „od domu do domu”, ale nie podpierano tego żadnymi fragmentami biblijnymi.

         Jeśli chodzi natomiast o tekst Dz 5:42, w odniesieniu do kwestii „od domu do domu”, to najdawniej przywołano go w roku 1939:

 

         Q. 11. Is the house-to-house preaching Scriptural? (Page 44, bottom)

A. Certainly. See Acts 5:42; 20:20; Matthew 10:7-15. (Model Study No 2 1939 s. 49).

 

         Kiedyś również tekst Dz 2:46 był przywoływany w sprawie głoszenia „od domu do domu”:

 

         „Potem rozpoczęli działalność głoszenia Ewangelii od domu do domu, i byli uprzejmie przyjmowani przez lud. - Dzieje Ap. 2:41, 46, 47” (Prawda was wyswobodzi 1946 s. 254).

 

      So it would appear that house-to-house work was meant again when, following the outpouring of the holy spirit at the feast of Pentecost, A.D. 33, the disciples were described “continuing daily with one accord in the temple, and breaking bread from house to house.” (Acts 2:46) (ang. Strażnica 01.06 1952 s. 324).

 

         Dziś Świadkowie Jehowy zaniechali odwoływania się do tego ostatniego tekstu, w sprawie „od domu do domu”, choć ich angielska Biblia w przypisie nadal podaje taką formę jako możliwą:

 

Dz 2:46 - Or, “from house to house.Gr., kat’ oi′kon. (New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984; por. The Kingdom Interlinear Translation of the Greek Scriptures 1985).

 

         Ciekawe jest to, że w tekście Dz 2:46 padają w grece identyczne słowa jak w Dz 5:42, to znaczy „w domu” (gr. kat oi′kon) (patrz The Kingdom Interlinear Translation of the Greek Scriptures 1985). Jednak w tym pierwszym fragmencie Towarzystwo Strażnica inaczej oddało zasadniczy tekst biblijny niż w Dz 5:42, czy w Dz 20:20, gdzie oddało to jako „od domu do domu”:

 

         Dz 2:46 – „przyjmowali posiłki w domach” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata 1997).

 

         Poniżej pokazujemy w tabeli, że Towarzystwo Strażnica samo przyznaje, iż słowa z fragmentów Dz 2:46, 5:42 i 20:20 można przetłumaczyć jako „po domach”. Podajemy teksty polskie oraz angielskie i przypisy do nich.

 

Dz 2:46

Dz 5:42

Dz 20:20

„przyjmowali posiłki w domach” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata 1997).

 

od domu do domu w dalszym ciągu bezustannie nauczali...” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata 1997).

 

„od nauczania was publicznie i od domu do domu” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata 1997).

 

and they took their meals in private homes (New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984).

 

from house to house they continued without letup teaching (New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984).

 

from teaching YOU publicly and from house to house(New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984).

Przypis w angielskiej Biblii Świadków Jehowy:

 

Or, “from house to house.” Gr., kat’ oi′kon. (New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984).

Przypis w angielskiej Biblii Świadków Jehowy:

 

Lit., “according to house.” Gr., kat’ oi′kon (New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984).

Przypis w angielskiej Biblii Świadków Jehowy:

 

Or, “and in private houses.” Lit., “and according to houses.” Gr., kai kat’ oi′kous (New World Translation of the Holy Scriptures - With References 1984).

 

Towarzystwo Strażnica, jak widzimy, w swoich głównych tekstach w Dz 5:42 i 20:20 umieszcza w swej Biblii określenie „od domu do domu” (ang. from house to house). Tymczasem w swym przekładzie interlinearnym występujący w tych fragmentach grecki termin tłumaczy ono ‘słowo w słowo’ na house (Dz 5:42) lub houses (Dz 20:20). Nie występuje w tych tekstach dwa razy słowa „dom” (patrz The Kingdom Interlinear Translation of the Greek Scriptures 1985). To potwierdza też tekst grecki, który w tabeli przytoczyliśmy fragmentarycznie.

         Dwa razy słowo „dom” występuje tylko w tekście Łk 10:7 - „z domu do domu” (ang. from house to house). Jednak w tym wersecie zakazano przechodzenia „z domu do domu”:

 

         Łk 10:7 – „Nie przenoście się z domu do domu” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata 1997).

 

         Jak z powyższego widzimy, Towarzystwo Strażnica poprzez swoich ludzi nie od samego początku „nauczało” od domu do domu. Zatrudniało ono „kolporterów” i „dystrybutorów”, którzy roznosili traktaty, sprzedawali książki i zakładali prenumeraty czasopism. Owi „kolporterzy” chodzili od drzwi do drzwi z gramofonami, zakłócali ludziom spokój megafonami i wzmacniaczami. Organizowali oni „marsze informacyjne” i „wykrzykiwanie haseł” na ulicach. Sam zaś prezes Towarzystwa Strażnica J. F. Rutherford nigdy nie głosił od domu do domu, a jedynie w ten sposób sprzedawał kiedyś encyklopedie. Nauczanie Świadków Jehowy, takie jak dziś, w pełni zakwitło w latach 1943-1944, przy czym od niedawna w dużym stopniu jest ono zastępowane staniem z literaturą przy stojakach. Kontrowersje budzi też przystosowanie przez Towarzystwo Strażnica fragmentów Biblii do swych potrzeb.

 

         Na zakończenie składam podziękowanie J. Romanowskiemu z Warszawy za pomoc w przygotowaniu tego artykułu.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane