Włodzimierz Bednarski

Odbiornik radiowy Towarzystwa Strażnica podczas wojny i problemy J. F. Rutherforda

dodane: 2018-08-29
Sędzia Rutherford, prezes Towarzystwa Strażnica, w odróżnieniu od innych późniejszych przywódców tej organizacji, wikłał się w różne sprawy i problemy. Jeden z nich opisuje nasz artykuł. To sprawa posiadania w domu Betel odbiornika radiowego podczas wojny.

Odbiornik radiowy Towarzystwa Strażnica podczas wojny i problemy J. F. Rutherforda

 

         Trwała jeszcze I wojna światowa, do której przystąpiły Stany Zjednoczone, jednak Towarzystwo Strażnica, który uczy, że zawsze było i jest „neutralne”, zachowuje się jakby takim nie było.

         Po wielu latach organizacja ta pisze o sobie tak, jakby wspierała Niemców, a odmawiała współpracy z rządem USA podczas toczącej się wojny w latach 1914-1918:

 

„Do egzemplarza przesłanego Hitlerowi dołączono list, w którym między innymi napisano: »Kierownictwo Towarzystwa Strażnica w Brooklynie było zawsze przyjaźnie usposobione względem Niemiec. W roku 1918 prezes Towarzystwa i siedmiu członków zarządu w Ameryce zostało skazanych na 80 lat pozbawienia wolności za to, że prezes nie zgodził się, aby dwa wydawane przez niego w Ameryce czasopisma były wykorzystywane do propagandy wojennej przeciwko Niemcom.«” (Działalność Świadków Jehowy w Niemczech w czasach nowożytnych 1975 s. 21).

 

         Oto kilka fragmentów, które naświetlają nam sytuację z roku 1918, z którą związane było Towarzystwo Strażnica:

 

„14 marca 1918 r. amerykański Departament Sprawiedliwości w Waszyngtonie, D.C., ogłosił, że rozpowszechnianie siódmego tomu Wykładów Pisma Świętego [Dokonana Tajemnica] jest naruszeniem ustawy o szpiegostwie” („Bądź wola twoja na ziemi” rozdz. 8, par. 27).

 

Prezes J. F. Rutherford wraz ze współpracownikami zostaje aresztowany pod zarzutem ‘uprawiania’ szpiegostwa:

 

„Rozkaz uwięzienia podał jako przyczynę przekroczenie ustawy o szpiegostwie i pertraktowanie z nieprzyjacielem” (Światło 1930 t. I, s. 198).

 

„(...) oskarżeni o działalność wywrotową, a władze odrzuciły ich zapewnienia o niewinności” (Strażnica Nr 10, 1998 s. 15).

 

         „Poprzedniego dnia w Brooklynie wniesiono przeciw nim dwa akty oskarżenia. Gdyby jeden nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, zamierzano przedłożyć drugi. Pierwszy akt oskarżenia, skierowany przeciw większej liczbie osób, obejmował cztery punkty. Pierwsze dwa zarzucały Badaczom spisek naruszający »Ustawę o szpiegostwie« z 15 czerwca 1917 roku, a dwa następne – planowanie lub prowadzenie działalności sprzecznej z prawem. Rzekomo spiskowali w celu nakłonienia innych do nieposłuszeństwa i do uchylania się od służby w siłach zbrojnych USA oraz w celu utrudnienia poboru i rekrutacji mężczyzn do tej służby, i to w okresie, gdy państwo znajdowało się w stanie wojny. Zarzucano im, że dopuścili się jednego i drugiego albo próbowali to uczynić. W oskarżeniu wspomniano konkretnie o wydaniu i rozpowszechnianiu książki Dokonana tajemnica. Drugi akt oskarżenia dotyczył wysłania do Europy pewnej kwoty (przeznaczonej na biblijną działalność wychowawczą w Niemczech), co miało być sprzeczne z interesami Stanów Zjednoczonych. Kiedy pozwani stanęli przed sądem, wszczęto proces na podstawie pierwszego aktu oskarżenia, składającego się z czterech punktów.” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 650).

 

„Manipulując aparatem prawnym państwa, doprowadzili do uwięzienia czołowych przedstawicieli Towarzystwa Strażnica na podstawie fałszywych oskarżeń o działalność wywrotową. Wierni współpracownicy owych sług Bożych byli tym oszołomieni. Dzieło Królestwa prawie ustało. Służba kaznodziejska niemal zamarła” (Wspaniały finał Objawienia blisko! 1993 s. 167-168)

 

         Skąd te zarzuty o szpiegostwie i pertraktowaniu z nieprzyjacielem?

         Zajmujemy się tu przede wszystkim jednym tylko epizodem związanym z całą tą sytuacją. Chodzi o „odbiornik radiowy” i antenę.

         Towarzystwo Strażnica tak to próbuje wyjaśniać:

 

„W lutym 1918 roku nowojorskie biuro amerykańskiego wywiadu wojskowego rozpoczęło dochodzenie przeciwko głównej siedzibie Towarzystwa Strażnica. Nie tylko insynuowano, jakoby Towarzystwo utrzymywało kontakty z wrogimi Niemcami, ale też kłamliwie doniesiono władzom USA, że bruklińskie Biuro Główne Towarzystwa było ośrodkiem przekazywania informacji dla rządu niemieckiego. Prasa podała nawet, iż funkcjonariusze państwowi skonfiskowali w Betel zmontowaną i gotową do użytku radiostację. A jakie były efekty?

W roku 1915 C. T. Russellowi podarowano mały odbiornik radiowy. Osobiście nie bardzo się tym interesował, ale na dachu Domu Betel zainstalowano niewielką antenę i niektórzy młodzi bracia mieli okazję się nauczyć posługiwania tym urządzeniem. Próbowano słuchać za jego pośrednictwem wiadomości, lecz bez większych rezultatów. Kiedy Stany Zjednoczone miały przystąpić do wojny, zażądano zdemontowania wszelkiego sprzętu radiowego. Zdjęto więc antenę, a pręty pocięto i zużyto na inne cele. Sam odbiornik starannie zapakowano i umieszczono w pracowni artystycznej Towarzystwa. Nie używano go już przeszło dwa lata, gdy pewien członek rodziny Betel powiedział o nim dwóm pracownikom wywiadu wojskowego. Zabrano ich na dach i pokazano, gdzie się przedtem znajdowała antena. Potem obejrzeli zapakowany pieczołowicie aparat. Wyrażono zgodę na zabranie go, gdyż w Domu Betel był niepotrzebny. Był to tylko odbiornik, a nie nadajnik. W Betel nigdy nie było urządzenia nadawczego. Niemożliwe było więc wysyłanie dokądkolwiek informacji” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 38).

 

Oto druga podobna relacja, ale tu już „krążyły fałszywe doniesienia”, a nie tylko „pewien członek rodziny Betel” poinformował pracowników „wywiadu wojskowego”:

 

„Później, w lutym 1918 r., tajna służba wywiadowcza armii Stanów Zjednoczonych w mieście Nowym Jorku wszczęła śledztwo przeciw centrali Towarzystwa Watch Tower w Brooklynie. Krążyły fałszywe doniesienia, według których Towarzystwo miało zainstalować na domu Betel silną radiostację mogącą przesyłać wiadomości przez Atlantyk i używaną jakoby do komunikowania się z wrogiem w Niemczech. Faktem jest, że pastor Russell za swego życia otrzymał w darze od pewnego brata mały odbiornik do telegrafu bez drutu. Nadajnika nie było. Nigdy nie nadano jakiejkolwiek wiadomości z domu Betel za pośrednictwem telegrafu bez drutu. Było to w roku 1915, przed czasami radia, gdy telegraf, bez drutu znajdował się jeszcze w powijakach. W roku 1918, gdy dwóch urzędników tajnej służby wywiadowczej armii chodziło po Betel, zaprowadzono ich na dach i pokazano daszek ochronny, pod którym kiedyś znajdował się ten bezdrutowy odbiornik, a potem w magazynie na dole pokazano im sam dobrze zabezpieczony aparat. Za naszą zgodą odbiornik został zabrany przez tych wojskowych.*

* W [Watch Tower] z r. 1918, str. 77; W [Watch Tower] z r. 1919, str. 117; »Wiadomości Królestwa« (»Kingdom News«), tom I, nr 1” (Nowożytna historia świadków Jehowy ok. 1955 cz. I, s. 66 [ten sam tekst ang. Strażnica 15.04 1955 s. 236]).

 

         Sprawdzamy kolejne teksty wymienione powyżej przez Towarzystwo Strażnica w przypisie. Chodzi o Watch Tower z roku 1918, str. 77.

Niestety tego tekstu z roku 1918 nie ma w języku polskim w całości, a zamieszczono tylko jego skrót, bez interesujących nas słów (Strażnica Nr 4, 1918 s. 63 [ang. 01.03 1918 s. 6221, reprint]). Angielski tekst nie wnosi jednak nic nowego. Nie istnieją też po polsku wymienione Wiadomości Królestwa.

 

Jest natomiast po polsku tekst z roku 1919 (Watch Tower 1919 r. s. 117), który zamieszczamy poniżej:

 

„Naprzykład, nieprzyjaciele prawdy donieśli fałszywie, że nasze Towarzystwo wybudowało na dachu domu Bethel potężną stacyę telegrafu iskrowego, zdolnego wysyłać depesze na drugą stronę Atlantyku i że za pośrednictwem tego aparatu komunikowano się z nieprzyjacielem. Ten haniebny donos rozgłaszano po całym świecie za pośrednictwem nieuczciwych i niewiarygodnych osób. Faktem jest, że z domu Bethel nigdy nie wysłano żadnej depeszy iskrowej. Jeszcze za życia pastora Russella pewien brat podarował mu mały aparat telegrafu bez drutu, ale w chwili kiedy Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny instrument ten był zupełnie bezużytecznym i nie nadawał się do żadnego celu. Z domu Bethel ani nie wysłano nigdy żadnej depeszy iskrowej, ani też żadnej tam nie odebrano. Instrument był bezużytecznym, a na wiosnę 1917 r., zupełnie go rozebrano” (Strażnica 15.04 1919 s. 118 [ang.15.04 1919 s. 6420, reprint]).

 

Co to były za osoby, owi „nieprzyjaciele prawdy”?

Aktualni, czy byli, pracownicy Betel? Wszak w innym fragmencie pisano o takich, a w drugim o innych.

Nie twierdzimy, że Towarzystwo Strażnica winne jest szpiegostwa, ale jego tłumaczenia są naiwne i zmieniające się.

Kilka cytatów z powyższego o tym, kto doniósł na tę organizację:

„nieprzyjaciele prawdy donieśli fałszywie”;

„krążyły fałszywe doniesienia”;

„pewien członek rodziny Betel powiedział o nim dwóm pracownikom wywiadu wojskowego”.

 

         Skoro to urządzenie było tak niegroźne, jak zapewnia Towarzystwo Strażnica, to dlaczego „odbiornik został zabrany przez” wywiad wojskowy?

         Czy to, że służyło ono tylko do odbioru, a nie do nadawania, ma mniejsze znaczenie w sprawach szpiegowskich?

Być może, ale informacje nadawane niekoniecznie muszą być tą samą drogą przekazywane, co odbierane. Można przecież używać innego nośnika, kuriera lub pocztę. Dla wywiadu wojskowego wszystko to miało znaczenie.

         Na dodatek samo Towarzystwo Strażnica przyznaje się do „wysłania do Europy pewnej kwoty” dolarów, to znaczy do Niemiec i to w trakcie trwania wojny.

         Zapytajmy: co o tym wszystkim miał myśleć wywiad wojskowy, podczas toczącej się wojny?

 

         Uzupełniając temat przywołujemy fragment, który dziś zapomniany został jakoś przez Świadków Jehowy:

 

         „Innym wypadkiem oszczerstwa było, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego w swej głównej kwaterze, w Bethel House, dawało schronienie dla agentów niemieckich. Dnia 4 maja, 1918, zaraportowano o tem do komitetu w Senacie Stan. Zj., i wyciągnięto ten raport do kongresowego rekordu. Niewątpliwie raport ten zrobił jakiś zbytnio gorliwy urzędnik Departamentu Sprawiedliwości. Prawdą jest, że w lokalach, Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego, lub w Bethel House, nie było nigdy żadnego agenta niemieckiego, ani też nikogo, ktoby się podawał za przedstawiciela niemieckiego rządu. Łatwo jednak zrozumieć, że takie fałszywe raporty znajdywały wiarę u publiczności i usposobiały opinię ogółu bardzo dla nas nieprzyjaźnie. Niewątpliwie, że te fałszywe donosy przyczyniły się wielce do zaaresztowania, osądzenia i skazania naszych braci” (Strażnica 15.04 1919 s. 118 [ang.15.04 1919 s. 6420, reprint]).

 

         Znów Towarzystwo Strażnica zapomniało podać, czy gościło w tym czasie w swoich biurach w USA urzędników ze swej filii Towarzystwa Strażnica z Niemiec, które powstało już w roku 1902 w Elberfeld (Barmen) (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 210). Takie kwestie dla wywiadu wojskowego mają duże znaczenie. Agenci niemieccy i inni przecież nie mają na czołach napisane czym się zajmują, a i umiejscawia i zatrudnia się ich dodatkowo w różnych instytucjach. Czas wojny rządzi się innymi prawami.

         Oto wypowiedź na ten temat, którą sama Strażnica przytacza:

 

„W trakcie rozprawy sądowej przedstawiciel rządu oświadczył, że nawet jeśli ktoś by stał na rogu ulicy i powtarzał »Ojcze nasz« z zamiarem odstręczenia ludzi od wstąpienia do armii, może on być osadzony w zakładzie karnym” (Strażnica Nr 14, 1967 s. 10).

 

         Przypomnijmy wobec tego wszystkie najważniejsze zarzuty, które pojawiły się w tamtych latach, które wymienia w swych publikacjach Towarzystwo Strażnica:

 

         „rozpowszechnianie siódmego tomu”;

         „przekroczenie ustawy o szpiegostwie”;

         „pertraktowanie z nieprzyjacielem”;

         „oskarżeni o działalność wywrotową”;

         „spiskowali w celu nakłonienia innych do nieposłuszeństwa i do uchylania się od służby w siłach zbrojnych USA oraz w celu utrudnienia poboru i rekrutacji mężczyzn do tej służby”;

         „akt oskarżenia dotyczył wysłania do Europy pewnej kwoty (przeznaczonej na biblijną działalność wychowawczą w Niemczech), co miało być sprzeczne z interesami Stanów Zjednoczonych”;

         dawano „schronienie dla agentów niemieckich”;

         posiadanie radiowego urządzenia odbiorczego, za pomocą którego to „aparatu komunikowano się z nieprzyjacielem”.

 

         Jak widzimy, zarzutów było sporo, a czas wojny sprzyjał różnym podejrzeniom, tym bardziej, gdy ktoś w swych naukach głosił, że wojna ta przeistoczy się w Armagedon, o czym mówimy poniżej.

 

         Jest jeszcze jedna kwestia. Towarzystwo Strażnica często pisze o fałszywym oskarżeniu, o niesprawiedliwym skazaniu i uwięzieniu. Jeśli J. F. Rutherford i jego współpracownicy niewinnie siedzieli w więzieniu, to dlaczego nigdy nie napisano o tym, czy i jakie odszkodowanie dostali?

Czyżby się nie ubiegali o nie?

A może jednak byli oni winni za pewne kwestie, tylko zakończenie wojny spowodowało, że łagodniejsze prawodawstwo okresu pokoju zwolniło ich z więzienia?

         Mało tego, zamiast odszkodowania za rzekomo fałszywe oskarżenia, sami urzędnicy Towarzystwa Strażnica musieli zapłacić kaucję, by wyjść wcześniej na wolność:

 

„Dziewięć miesięcy po skazaniu Rutherforda i jego współtowarzyszy, 21 marca 1919 roku (a więc już po wojnie), sąd apelacyjny wyznaczył kaucję wysokości 10 000 dolarów za każdego z ośmiu oskarżonych; złożono ją w Brooklynie 26 marca i bracia zostali wypuszczeni na wolność” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 654).

 

         Trzeba tu dodać, że w tym okresie, właśnie w trakcie wojny, Towarzystwo Strażnica uczyło o bliskim Armagedonie, w który miała się przeistoczyć ta wojna z lat 1914-1918. Głoszono też o zabraniu głosicieli tej organizacji do nieba i stosowano chwytliwe hasła, które miały oddziaływać na publikę:

 

Świat się kończy – miliony obecnie żyjących mogą nigdy nie umrzeć” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 54).

 

KrólestwoSzatana upada – miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą” (jw. s. 58).

 

„Podczas gdy lata pierwszej wojny światowej posuwały się naprzód ku roku 1918, świadkowie Jehowy na ziemi myśleli, że wojna światowa przejdzie wprost w »walkę Armagiedonu«, w której zapanuje powszechna anarchia światowa i ręka każdego podniesie się przeciw swemu bliźniemu. Pod tytułem »Początek boleści« napisane było w wydaniu wojennym »Strażnicy« (ang.) z 1 sierpnia 1915 r.: »Widzimy prolog wielkiej walki Armagiedonu. (...)«. Walka Armagiedonu nie wybuchła jednak w roku 1918” (Strażnica Nr 19, 1949 s. 1-2, art. Życie bez końca przez miłosierdzie [ang. 01.06 1949 s. 163]).

 

„Podczas I wojny światowej oddani Bogu badacze Biblii byli skłonni sądzić, że ten konflikt doprowadzi stopniowo do przepowiedzianej w Objawieniu 16:13-16 bitwy Armagedonu. Toteż zawieszenie broni i koniec wojny w listopadzie 1918 r. były dla nich niemałym zaskoczeniem!” (Życie wieczne w wolności synów Bożych 1970 s. 229-230).

 

„Wkrótce potem członków zarządu Towarzystwa aresztowano, a 21 czerwca 1918 roku skazano (...) Czyżby nadszedł już czas na zjednoczenie się z Panem w chwale niebiańskiej? Kilka miesięcy później skończyła się wojna. Następnego roku przedstawicieli Towarzystwa zwolniono. W dalszym ciągu pozostawali w ciele. Ich oczekiwania się nie spełniły...” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 211).

 

         „Bracia wiele się spodziewali po roku 1918. Niektórzy byli pewni, że nadejdzie koniec ich ziemskiej wędrówki i nieraz dawali wyraz tej nadziei wobec przyjaciół i znajomych. Na przykład siostra Schünke z Barmen wyjaśniła swym współpracowniczkom, że jeśli któregoś dnia nie przyjdzie do pracy, będzie to oznaczało, że została »zabrana«. Tak samo jak w roku 1914, gdy te nadzieje się nie spełniły, niektórzy się rozczarowali i odpadli” (Działalność Świadków Jehowy w Niemczech w czasach nowożytnych. Według Rocznika świadków Jehowy na rok 1974 1975 s. 9).

 

         Mało tego, takie wojenno-armagedonowe wieści Towarzystwo Strażnica rozsiewało już od początku wojny, jeszcze za życia C. T. Russella (zm. 1916):

 

„Obecna wielka wojna w Europie jest początkiem zapowiedzianego w Piśmie Świętym Armagieddonu (Obj. 16:16-20), którego następstwem będzie całkowite obalenie wszystkich systemów błędu, które tak długo ciemiężyły lud Boży i zwodziły świat” (Pastor Russell’s Sermons 1917 s. 676; tekst polski cytowany według Kazania Pastora Russella 2012 s. 676 [wyd. „Straż”, Białogard]).

 

         „Badacze Pisma Świętego są przekonani, że wielka wojna, która prowadzi się w Europie, jest początkiem wielkiego ucisku nazwany w Piśmie św. »Armagedon« i jest przygotowaniem rodzaju ludzkiego do przyjęcia Królestwa Chrystusowego, które prowadzi »pożądanie wszystkich narodów« (Aggeusz 2:7) i zaprowadzi panowanie Sprawiedliwości po całej ziemi” (Strażnica styczeń 1916 s. 8 [ang. 01.01 1916 s. 5829, reprint]).

 

         „W międzyczasie oczy naszego wyrozumienia powinny rozpoznać bitwę wielkiego dnia Wszechmocnego Boga, jaka się już rozpoczęła i będzie postępowała dalej; wiara zaś kierując wzrok umysłu naszego przez Słowo Boże powinna dać nam możność dojrzeć chwalebny wynik, to jest Królestwo Chrystusowe” (ang. Strażnica 01.09 1916 s. 5951 [reprint]).

 

         „Wobec tego, że R. P. 73 był świadkiem kompletnego obalenia nominalnego naturalnego Izraela w Palestynie więc w równorzędnym roku 1918 powinniśmy się spodziewać kompletnego obalenia nominalnego duchowego Izraela, czyli upadku Babilonu. (Obj. 18.) Pastor Russell rzekł wówczas: »Całkiem słusznie. Właśnie to nastąpi«.” (Dokonana Tajemnica 1925 s. 152; por. edycja ang. The Finished Mystery 1917 s. 129).

 

         Widzimy zatem, że Towarzystwo Strażnica podgrzewało atmosferę wojenną armagedonowymi hasłami. Nie dość, że w pewien sposób uwikłało się w kwestie wojenno-wywiadowcze, to na dodatek jakby cieszyło się z działań wojennych, które miały doprowadzić do Armagedonu. Takie radosne oczekiwania ukazuje kończący nasz artykuł cytowany fragment:

 

         „W sierpniu 1914 roku ludzie tłumnie zgromadzeni przed redakcją lokalnej gazety czytali o wybuchu I wojny światowej. Nadszedł tato i zobaczył, co się dzieje. »Bogu niech będą dzięki!« wykrzyknął. Zrozumiał, że rozpoczęcie się wojny stanowi spełnienie ogłaszanych przez niego proroctw biblijnych (Mateusza 24:7). Wielu ówczesnych Badaczy Pisma Świętego spodziewało się szybkiego pójścia do nieba. Kiedy to nie nastąpiło, niektórzy poczuli się zawiedzeni” (Strażnica Nr 19, 1997 s. 22).

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane