Włodzimierz Bednarski

Sztandary, flagi i Szkoły Królestwa

dodane: 2013-09-17
Świadkowie Jehowy od roku 1935 odmawiają "pozdrawiania sztandarów". Wcześniej nawet w ich domu Betel wisiała taka flaga i popiersie prezydenta. Dziś, choć Towarzystwo Strażnica twierdzi, że "szanuje" sztandary, to jednak łączy ceremonie patriotyczne z diabłem.

Sztandary, flagi i Szkoły Królestwa

 

         Wydaje się, że do roku 1935 Towarzystwo Strażnica nie zgłaszało żadnych zastrzeżeń co do chorągwi, flag czy pozdrawiania sztandarów. Organizacja ta miała nawet na terenie swego Domu Betel zawieszone dwie flagi oraz małe popiersie prezydenta USA A. Lincolna, o czym napisano w jednej z angielskich Strażnic:

 

„Dziękujemy Bogu za przywilej znajdowania się w Stanach Zjednoczonych! Chociaż wszyscy wiemy, iż ich rząd nie jest doskonałym, to jednak jest najlepszym z wszystkich rządów, jakie istnieją na ziemi. Ktokolwiek znajduje się pod sztandarem Stanów Zjednoczonych powinien być wiernym temu rządowi w porównaniu do wszystkich rządów. Obywatel tego kraju nie może być chrześcijaninem jeśliby powstawał przeciw rządowi Stanów Zjednoczonych. Chcąc być wiernym Prawu Bożemu, musi oddać wszystko rządowi co Prawo Boże nakazuje, z wyjątkiem tego, co by się temu prawu sprzeciwiało. – list do Rzym. 13:1-9.

Wystawianie chorągwi amerykańskiej.

Przypuśćmy że wyszłoby rozporządzenie ze stanowego, lub miejskiego urzędu, by wszyscy wywieszali chorągiew amerykańską. Co w takim razie powinniśmy uczynić? Na to odpowiadamy, iż wieszanie chorągwi amerykańskiej było by właściwem, ponieważ obowiązkiem jest wypełnić rozkaz rządowy. Chorągiew amerykańska została przyjętą jako emblemat, czyli godło wolności. Jest to godło narodowe. Niektórzy dowodzą, że jest to w obecnym czasie znakiem wojny, (chociaż nie można tego stanowczo twierdzić). Może być, że dla tych, co pragną wojny, może wyobrażać wojnę, lecz dla pragnących pokoju i wolności wyobraża wolność i pokój. Jakkolwiek kto pojmuje tę sprawę, to jednak wystawienie chorągwi, nikomu nie może wyrządzić krzywdy. Jeżeliby od rządu wyszło rozporządzenie, by wywieszać chorągiew, to chrześcijanin powinien uszanować prawo, czy rozporządzenie rządu, pod którego opieką się znajduje. Gdyby Amerykanin był przychodniem w Anglii i zażądano od niego wywieszenia angielskiej chorągwi, a ten odmówił to uczynić, w takim razie okazałby pogardę dla tego kraju, który mu okazał gościnność i przyjął go w swoje progi. Jeżeliby chrześcijanin, który jest cudzoziemcem we wszystkich krajach w których podróżuje i korzysta z ich dobrodziejstw, a odmówił wypełnienia rozkazów danego rządu wywieszania chorągwi, taka odmowa ze strony chrześcijanina byłaby dowodem braku szacunku dla tego rządu. Mając na względzie, że rząd Stanów Zjednoczonych był swego czasu szczególną ucieczką dla chrześcijan prześladowanych za przekonania religijne, i że był przytuliskiem religijnej swobody i wolności słowa, zatem kiedy człowiek mieszkający w Ameryce powinien z przyjemnością wywiesić amerykańską chorągiew szczególnie wtedy, gdy tego żądają. Wywieszenie przed domem chorągwi nie znaczy pójście na wojnę. Od czasu założenia »Bethel Home« w jednym pokoju stoi biust Abrahama Lincolna z dwoma chorągiewkami amerykańskimi, krzyżującemi się na biuście. Mając na względzie co Lincoln uczynił tak dla rządu, jak i dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych, to właściwą jest rzeczą i wcale nie sprzeciwia się zasadom i obowiązkom chrześcijanina, uczczenie w ten sposób jego pamięci” (Strażnica Nr 8, 1917 s. 100; ang. Strażnica 15.05 1917 s. 6086 [reprint]).

 

         W tamtym czasie w Towarzystwie Strażnica praktykowano nawet odmawianie modlitw za walczące wojsko:

 

         „Na przykład Strażnica zachęcała swych czytelników aby zarezerwowali sobie dzień 30 maja 1918 r. jako dzień modlitwy o zwycięstwo mocarstw demokratycznych, do czego wzywał Kongres Stanów Zjednoczonych i osobiście prezydent Wilson” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 19 s. 13);

 

         „Chociaż starali się postępować w sposób podobający się ich zdaniem Bogu, to jednak nie zawsze zachowywali całkowitą neutralność. (...) Dlatego w myśl proklamacji prezydenta USA Strażnica zaapelowała do Badaczy Pisma Świętego, by 30 maja 1918 roku przyłączyli się do obchodów dnia modlitw i błagań o pomyślny wynik wojny światowej” („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 191).

 

         Właściwie nie wiadomo dlaczego nagle w 1935 roku Towarzystwo Strażnica ostro wystąpiło przeciwko „pozdrawianiu sztandarów”. Przecież wcześniej, od roku 1879 (rozpoczęto wydawać czasopismo Strażnica), aż do roku 1935, flagi nie przeszkadzały tej organizacji.

         Wydaje się, że pewnym preludium do negacji pozdrawiania sztandaru była kilka lat wcześniej wprowadzona krytyka dotycząca hymnu narodowego.

         Oto jedna z wypowiedzi Świadków Jehowy z roku 1931, gdy połączono śpiewanie hymnu narodowego (w którym nawet padają słowa o Bogu) z „uznawaniem organizacji szatańskiej”:

         „Jeżeli dzisiaj orkiestra gra ‘God save the king’ lub inny hymn narodowy, wtedy wielu mieniących się być Bogu posłusznymi bez wahania jak inni podnosi się ze swych miejsc i uznaje przez to pewną formę uwielbienia ludzkiego, a to równa się uznaniu organizacji szatańskiej” („Królestwo nadzieja świata” 1931 s. 43).

 

         Jednak jeszcze w 1933 roku, Świadkowie Jehowy sami to przyznają, nie przeszkadzała im nawet bliska obecność flag faszystowskich (!), choć piszą, że sami ich nie wywieszali i nie pozdrawiali:

 

„Na przykład krytycy utrzymują, że Świadkowie udekorowali Wilmersdorfer Tennishallen flagami ze swastyką. Niemniej na zdjęciach z tego zgromadzenia wcale nie widać w hali swastyk. Naoczni świadkowie potwierdzają, iż wewnątrz nie było żadnych sztandarów. Niewykluczone jednak, że jakieś flagi wisiały na zewnątrz budynku. Dnia 21 czerwca, w środę poprzedzającą to zgromadzenie, z owej hali korzystała grupa bojówkarzy faszystowskich. A dzień przed zgromadzeniem tłumy młodych ludzi wraz z oddziałami SS (Schutzstaffel, pierwotnie gwardia przyboczna Hitlera, „Czarne koszule”), SA i innymi obchodziły w pobliżu uroczystość z okazji przesilenia letniego. Tak więc w niedzielę Świadkowie mogli zastać budynek przystrojony flagami ze swastyką. Gdyby takie sztandary zdobiły elewację budynku, korytarze lub nawet samo wnętrze hali, Świadkowie by ich nie zdejmowali. Również dzisiaj, gdy wynajmują obiekty użyteczności publicznej na zebrania lub zgromadzenia, nie usuwają stamtąd symboli narodowych. Nie ma jednak najmniejszego dowodu, jakoby Świadkowie sami wieszali flagi lub je pozdrawiali” (Przebudźcie się! Nr 13, 1998 s. 12-13).

 

         Później Towarzystwo Strażnica, chcąc uzasadnić zakaz pozdrawiania sztandaru, powoływało się na rzekomy spisek przeciwników ‘całego’ świata przeciw nim:

 

         „W roku 1935 przeciwnicy świadków podjęli próbę ‘przyłapania’ ich w związku z okazywaniem przez nich wyłącznej wierności poddańczej Najwyższemu Suwerenowi. Wyłoniła się kwestia sporna co do pozdrawiania sztandaru. Dwa lata wcześniej naziści w Niemczech wysunęli na pierwszy plan przymusowe pozdrawianie sztandaru, aby ludność kontynentu europejskiego zorganizować w duchu karności” („Wykwalifikowani do służby kaznodziejskiej” cz. IV, s. 77).

 

         Oto niedawno opublikowana relacja Towarzystwa Strażnica o zmianie stanowiska w kwestii flag:

 

         „Dnia 3 czerwca 1935 roku na zgromadzeniu w Waszyngtonie brat Rutherford w odpowiedzi na pytanie dotyczące pozdrawiania sztandaru w szkole położył nacisk na wierność wobec Boga. Parę miesięcy później gazety w całym kraju doniosły o tym, że ośmioletni Carleton B. Nichols jun. z Lynn w stanie Massachusetts odmówił pozdrowienia sztandaru amerykańskiego i przyłączenia się do zaśpiewania pieśni patriotycznej. Chcąc wyjaśnić tę sprawę, brat Rutherford wygłosił 6 października przemówienie radiowe pod tytułem ‘Pozdrawianie sztandaru’, w czasie którego powiedział: ‘Dla wielu osób pozdrawianie flagi jest jedynie niewiele znaczącą lub w ogóle nieistotną formalnością. Ale dla osób szczerze rozważających tę sprawę w świetle Pisma Świętego ma to bardzo poważny wydźwięk’. ‘Sztandar przedstawia czynniki sprawujące władzę. Posługiwanie się prawem w celu zmuszenia obywatela lub jego dziecka do pozdrawiania jakiegoś przedmiotu lub do śpiewania tak zwanych pieśni patriotycznych jest z gruntu niesprawiedliwe i opaczne. Prawa stanowi się i narzuca po to, aby przeszkodzić popełnieniu czynów jawnie przynoszących szkodę innym, a nie po to, by zmusić kogoś do pogwałcenia swego sumienia, zwłaszcza gdy jest ono wyszkolone na podstawie Słowa Jehowy Boga’. (…) O odpowiedź na pytanie, czy można zmuszać kogoś do pozdrowienia flagi, zwrócono się w USA do sądów. Dnia 14 czerwca 1943 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uchylił swój wcześniejszy wyrok i w sprawie WydziałOświatyStanuWirginiaZachodniaprzeciwBarnette orzekł, że obowiązkowe pozdrawianie sztandaru jest sprzeczne z wolnością zagwarantowaną w konstytucji” („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 196-197).

 

         Wcześniej, zanim zapadł wynik korzystny dla Świadków Jehowy, ‘wypisali’ oni swe dzieci ze szkół publicznych i założyli swoje prywatne „Szkoły Królestwa” (!), które jednak w 1943 roku stały się niepotrzebne. Oto relacja o tym:

 

         „Przymus pozdrawiania sztandaru doprowadził do wyrzucenia ze szkół wielu uczniów będących Świadkami Jehowy. Jednakże Towarzystwo Strażnica pomagało prawdziwym chrześcijanom w zapewnieniu dzieciom wykształcenia. Od roku 1935 zaczęto otwierać prywatne szkoły zwane „Szkołami Królestwa”. Wykwalifikowani nauczyciele, będący świadkami Jehowy, poświęcali swój czas i energię na uczenie dzieci współwyznawców, które wydalono ze szkół publicznych. Te nowe szkoły powstawały w różnych miejscowościach, a organizował je i utrzymywał lud Boży. (…) W Dniu Flagi, 14 czerwca 1943 roku, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zmienił swe stanowisko w sprawie Gobitis i orzekł (w sprawie Ministerstwa Oświaty Stanu Wirginia Zachodnia przeciw Barnette), że władze szkolne nie mają prawa wyrzucać ze szkoły dzieci Świadków Jehowy, które nie pozdrawiają sztandaru, i tym samym uniemożliwiać im zdobywanie wykształcenia. Decyzja ta unieważniła wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Gobitis. Chociaż nie położyły kresu wszystkim problemom związanym ze stanowiskiem chrześcijan wobec pozdrawiania sztandaru, Szkoły Królestwa nie były dłużej potrzebne. Po raz pierwszy od około ośmiu lat dzieci świadków Jehowy mogły wrócić do szkól publicznych” („Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 78-79).

 

         Nawiasem mówiąc, jeśli Świadkowie Jehowy mogli kiedyś zakładać swoje „Szkoły Królestwa”, to czy nie można analogicznie utworzyć „Szpitali Królestwa”, w których mogliby leczyć swoich głosicieli bez odrzucanej przez nich transfuzji krwi? Może warto podsunąć tej organizacji ten temat. Chyba, że nie chce ona odpowiadać za śmierć ludzi z powodu braku dostarczania im krwi.

 

         Wracając do sprawy pozdrawiania sztandarów, trzeba tu koniecznie przytoczyć kilka wypowiedzi Towarzystwa Strażnica na ten temat. Musimy bowiem wyrobić sobie zdanie o tym, jak tolerancyjni są Świadkowie Jehowy wobec ludzi, którzy nie podzielają ich stanowiska. Według nich, ci, co to robią, wykonują to pod wpływem szatana i jest to objaw bałwochwalstwa i kultu Baala. Oto wypowiedzi na omawiany temat:

 

         „Z tego powodu wywiera szatan swój wpływ, aby dzieci zmusić do brania udziału w bałwochwalczychceremoniach, gdy przed pewnym obrazem lub czemś kolwiek się kłaniały, jak to na przykład przy oddawaniu czci pewnym ludziom się dzieje…” („Dzieci” 1941 s. 127 [maszynopis]).

 

         Ten sam fragment z książki w języku angielskim zawiera dosadniejsze słowa i też takie, których brak w polskiej edycji (brak po polsku słów wprost o flagach):

 

         „Therefore Satan influences public officials and others to compel little children to indulge in idolatrouspractices by bowing down to some image or thing, such as salutingflags and hailing men, (…) That is why in the last few years rules are made and enforced in the public schools compelling children of the Jonadabs, who are in a covenant to do God's will, to indulge in the idolatrouspractice of flag-saluting and hailing men” (Children 1941 s. 314);

 

         „Pozdrawianie sztandarów jest bałwochwalstwem” („Upewniajcie się o wszystkich rzeczach” ok. 1957 cz. 3, s. 318);

 

         „Wszystko to było dobrze obmyślonym fortelem Szatana Diabła, zasadniczego boga Babilonu, aby tych trzech Hebrajczyków zmusić do ugięcia się przed państwem, do złożenia pokłonu przed jego symbolem, którym przecież może być równie dobrze posąg, jak i sztandar czy inne godło” (Strażnica Nr 8, 1965 s. 5);

 

         „Ale przypuśćmy, że wymagano by przyjęcia jakiejś określonej postawy ciała w czasie pozdrawiania sztandaru. Wtedy czynienie tego byłoby równoznaczne z uczestniczeniem w bałwochwalczejceremonii” (Strażnica Nr 5, 1966 s. 12);

 

         „Pozdrowienie sztandaru i ślubowanie mu wierności uważa się za akt hołdu, akt świętego oddania, a ponieważ sztandar jest symbolem państwa, takie postępowanie stanowi formę bałwochwalstwa” (Strażnica Rok XCV [1974] Nr 21 s. 23);

 

         „Dokładają oni starań, by swemu Bogu, Jehowie, świadczyć wyłączne oddanie - do tego stopnia, że nawet odmawiają pozdrawianiasztandarów jakiegokolwiek narodu (…). Po prostu nie chcą się splamić niczym, co w jakikolwiek sposób przypominałoby kultBaala. Nie tolerują u siebie żadnego współzawodniczenia bałwochwalstwa z Jehową” (Strażnica Rok XCVII [1976] Nr 19 s. 10);

 

         „Wystrzegają się również mniej jawnych form bałwochwalstwa, takich jak oddawanie hołdu sztandarowi czy śpiewanie pieśni gloryfikujących naród” („Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego” 1995 s. 123-124);

 

         „Przypuśćmy, że kogoś poproszono nie o pozdrowienie sztandaru, lecz tylko o trzymanie go, na przykład w pochodzie albo w klasie bądź też gdzie indziej, żeby inni mogli oddać mu cześć. Trudno byłoby to nazwać ‛uciekaniem od bałwochwalstwa’, wyraźnie zaleconym w Biblii; przecież taka osoba znajduje się wtedy w centrum uwagi. To samo można powiedzieć o pochodach patriotycznych” (Strażnica Nr 18, 2002 s. 24).

 

         Po tym wszystkim co Towarzystwo Strażnica napisało o pozdrawianiu sztandaru, bałwochwalstwie, wpływie szatana i kulcie Baala, zapytajmy: czy prawdą jest to, co pisze ono, iż Świadkowie Jehowy „szanują” flagi narodowe? Oto kilka wypowiedzi o rzekomym szacunku dla sztandaru:

 

         „Jako słudzy Boży i ambasadorowie Królestwa Bożego świadkowie Jehowy nie oddają honorów sztandarom żadnego narodu; szanują jednak godło kraju, w którym żyją” (Strażnica Rok XCIII [1972] Nr 14 s. 5);

 

         „Świadkowie Jehowy nie oddają czci sztandarowi, to jednak go szanują” (Strażnica Nr 21, 1990 s. 27; por. „Świadkowie Jehowy a szkoła” 1990 s. 13);

 

         „Świadkowie Jehowy szanująflagę państwa, w którym mieszkają, ale w żaden sposób nie będą oddawać jej czci” (Strażnica Nr 9, 1996 s. 11);

 

         „Chociaż jednak słudzy Jehowy nie uczestniczą w ceremoniach, które uważają za niebiblijne, to nie przeszkadzają w tym innym. Ponadto szanująflagę jako symbol narodowy i uznają prawowite władze za wspomniane w Biblii ‘władze zwierzchnie’, pełniące rolę ‘sługi Bożego’.” („Trwajcie w miłości Bożej” 2008 s. 213).

 

         Ciekawe, że Biblia Świadków Jehowy mówi o „szacunku” dla Syna i Ojca („aby wszyscy szanowali Syna, tak jak szanują Ojca” J 5:23). Czy te słowa, nie przeszkadzają im w zestawianiu tego szacunku z szanowaniem sztandaru? Przecież atakując pozdrawianie flagi Świadkowie Jehowy łączą to z kultem dla obcych bogów (bałwochwalstwo). Czy zatem wspomniany ich szacunek nie jest też zrównywaniem Boga ze sztandarem?

         Wydaje się, że nauka Świadków Jehowy stawia na równi Chrystusa i sztandar, bo mówi się u nich o „szanowaniu” obu, a zarazem nie ma jakichkolwiek form wyrażania tego szacunku (np. pozdrawiania).

 

         Można tu zapytać, w jaki sposób Świadkowie Jehowy okazują swój „szacunek” dla sztandaru? Oto odpowiedź:

 

         „Świadkowie nie gwiżdżą ani nie krzyczą, by przerwać ceremonie patriotyczne, nie opluwają flagi, nie depczą po niej ani jej nie palą” („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 672).

 

         Czy jednak to, że Świadkowie Jehowy nie plują na flagę i nie depczą jej, ani jej nie palą, od razu jest „szanowaniem” jej? To tylko jakaś obojętność wobec niej, a najwyżej zaledwie jakieś tolerowanie, a nie szacunek! Mało tego, ucząc o bałwochwalstwie związanym z flagą właśnie w jakiś sposób ‘opluwają’ i ‘depczą’ ją i ludzi, którzy naprawdę „szanują” sztandary. Ciekawe też, czy Świadkowie Jehowy przeciwstawiliby się osobom, które by np. deptały flagi, skoro mówią o swoim szacunku dla sztandarów.

 

         Prócz tego, mówiąc o pozdrawianiu sztandaru, organizacja ta podaje:

 

         „porównane do kultu cesarza (…) porównane do pokłonu przed złotym posągiem Nebukadneccara…” („Skorowidz do publikacji Towarzystwa Strażnica 2001-2005” 2007 s. 160).

 

         Czy to jest szanowanie sztandaru, skoro przyrównuje się go do bałwochwalczego „złotego posągu” lub pogańskiego cesarza, który kazał mordować chrześcijan?

 

         Towarzystwo Strażnica podaje też, że jego głosiciele szanują prawo innych do pozdrawiania sztandaru. Ale jaki to szacunek, skoro zarazem naucza się ludzi, że to bałwochwalstwo i na dodatek związane z szatanem? Oto słowa tej organizacji o rzekomym szanowaniu czyichś postaw:

 

         „Toteż szanują prawo innych ludzi do robienia tego, co im odpowiada, lecz sami nie uczestniczą w ceremoniach związanych z uczczeniem sztandaru. Mimo to są wzorowymi obywatelami, którzy na co dzień dbają o przestrzeganie praw danego kraju” (Strażnica Rok XCIX [1978] Nr 2 s. 23);

 

         „świadkowie Jehowy nie odstręczają nikogo od pozdrawiania sztandaru jakiegokolwiek narodu” (Strażnica Rok XCV [1974] Nr 21 s. 23-24);

 

         „nikogo nieodwodzimy od pozdrawiania sztandaru” („Świadkowie Jehowy a szkoła” 1990 s. 13; por. „Świadkowie Jehowy a wykształcenie” 1995 s. 20).

 

         Nie jest prawdą, że Świadkowie Jehowy „nikogo nie odwodzą” od pozdrawiania sztandaru. Przecież „odwodzą” od tego wszystkich, którzy mają się stać głosicielami Towarzystwa Strażnica oraz wszystkich, którym wręczają swoje publikacje podające argumenty przeciw temu!

 

         A co mówi Biblia o sztandarach?

         Izraelici już za czasów Mojżesza posiadali swoje chorągwie i to każde pokolenie oddzielne (Lb 1:52, 2:2, 10, 17, 18, 25, 31, 34, 10:14, 18, 22, 25).

         Jeden z komentarzy biblijnych wspomina o tym następująco:

 

         „Przy wykopaliskach w Dura-Europos nad Eufratem znaleziono fresk z r. 244-245 po Chr. Jest na nim Mojżesz otoczony książętami pokoleń, z których każdy trzyma sztandar” („Pismo Święte Starego Testamentu. Księga Liczb. Wstęp – Przekład z oryginału – Komentarz - Ekskursy” ks. Dr S. Łach, Poznań-Warszawa 1970, s. 70).

 

         W Starym Testamencie padają też takie oto słowa:

 

         „Chcemy się cieszyć z twego ocalenia i w imię Boga naszego podnieść sztandary” Ps 20:6;

         „On [Bóg] zatknie chorągiew dla dalekiego narodu…” Iz 5:26;

         „Tak mówi Pan Bóg: ‘Oto skinę ręką na pogan i między ludami podniosę mój sztandar…’.” Iz 49:22;

„sztandarem jego nade mną jest miłość” Pnp 2:4.

 

         Słownik Świadków Jehowy również wspomina o sztandarach:

 

         „Znalezienie właściwego miejsca w obozie ułatwiały ‛znaki domu ojców’ (Lb 2:2). Ponieważ hebrajskie wyrażenie dégel, tłumaczone na „trójplemienny oddział”, może też znaczyć „sztandar” (jak w PnP 2:4), niewykluczone, że poszczególne plemiona i rody miały swoje oznaczenia” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006 t. 2, s. 226; patrz też w ich Biblii teksty Pnp 6:4, 10).

 

         W związku z tym, że flaga nie jest „rzeźbionym wizerunkiem” (Wj 20:4 wg Biblii Świadków Jehowy) i to, że Izraelitom wolno było posiadać sztandary, niesłuszne jest powoływanie się na tekst Wj 20:4 przez Towarzystwo Strażnica (patrz np. Strażnica Nr 18, 2002 s. 21; Strażnica Nr 9, 1996 s. 11).

 

         Jednak trzeba wiedzieć, że Żydzi czasów Chrystusa nie uznawali sztandarów okupanta, o czym wspomina cytowany słownik Świadków Jehowy:

 

         „Piłat sprawował swój urząd w dość burzliwym okresie. Według żydowskiego historyka Józefa Flawiusza już na samym początku naraził się swym żydowskim poddanym. Nakazał żołnierzom rzymskim wnieść nocą do Jerozolimy sztandary ozdobione wizerunkami cesarza. Wywołało to ogromne oburzenie i Żydzi gromadnie udali się do Cezarei, żeby zaprotestować przeciwko obecności sztandarów i prosić o ich usunięcie. Po pięciu dniach pertraktacji Piłat spróbował ich zastraszyć i zagroził, że rozkaże żołnierzom ich wytracić, lecz gdy zdecydowanie odrzucili jego warunki, w końcu ustąpił (DawnedziejeIzraela, XVIII, III, 1)” („Wnikliwe poznawanie Pism” 2006 t. 2, s. 370).

 

         Chrześcijanie pierwszych wieków nie używali - jak my dziś - chorągwi i sztandarów. Oni wtedy ukrywali się przed prześladowaniami, a flagi byłyby dla ich prześladowców znakiem do rozpoznawania wyznawców Chrystusa. Jednak chrześcijanie w przenośni używali tego terminu i nie miał on u nich wydźwięku negatywnego, chyba że dotyczył diabła. Oto ich słowa:

 

         „Toteż przez swoje zmartwychwstanie ‘podniósł On sztandar’ [por. Iz 5:26] na wieki, aby świętych i wiernych swoich, czy to Żydów czy to spośród pogan, [zgromadzić] w jednym ciele swego Kościoła” (Ignacy Antiocheński [†107] - „Do Kościoła w Smyrnie” 1:2).

 

         „Tymczasem poganie, którzy by w Niego uwierzyli i żałowali za swe grzechy, dostąpią dziedzictwa razem z patriarchami, prorokami i sprawiedliwymi z rodu Jakubowego. (…) Mówi bowiem Bóg przez Izajasza, jak następuje: (…) ‘Wznieście chorągiew dla pogan. Oto Pan dał się słyszeć aż po krańce ziemi…’ [Iz 62:10-63:8]” (Justyn Męczennik [100-163] - „Dialog z Żydem Tryfonem” I:26,1-2);

 

         „Nie ma zgody pomiędzy przysięgą Bożą i przysięgą ludzką, sztandaremChrystusa i sztandaremdiabła, obozem światła i obozem ciemności; nie może jedna dusza być dłużna dwom panom, Bogu i Cezarowi” (Tertulian [155-220] - „O bałwochwalstwie” XIX:2).

 

         „Chorążym był [Cyprian], bo uczył, jak nosić chorągiew Chrystusa” (Diakon Poncjusz [uczeń Cypriana †258] - „Żywot Cypriana” 17).

 

         Jeśli zaś chodzi o sztandary wojskowe, to chrześcijańscy apologeci, ludziom, którzy negowali chrześcijański krzyż, wypominali niekonsekwencję, gdyż ich chorągwie też go przypominają. Nie atakowali jednak zbytnio samych sztandarów. Oto ich wypowiedzi z II i III wieku:

 

„Również i Wasze symbole noszą moc tego znaku, np. sztandary i trofea, które zawsze idą na czele wojsk. Nie wiedząc o tym, sami podobnie czynicie, te [bowiem] znaki noszą w sobie moc i siłę” (Justyn Męczennik [100-163] - „Apologia” I:55,6);

 

„Czymże też innym, jak nie ozdobnymi i pozłoconymi krzyżami są wasze znaki wojskowe i sztandary?” (Minucjusz Feliks [II/III w.] - „Oktawiusz” 29:7);

 

„W ten sposób w sztandarach i chorągwiach wojskowych, które żołnierze strzegą z wielką czcią, są niby kurtynami i szatami krzyża. Wstydzicie się, jak sądzę, nieozdobionych krzyży!” (Tertulian [155-220] - „Do pogan” I:12; patrz też „Apologetyk” XVI:8).

 

         W pismach wczesnochrześcijańskich nie znajdziemy słów potępienia dla sztandarów, choć mnóstwo jest fragmentów, w których krytykowani są bogowie pogańscy.

         Można też pokusić się o taki oto wniosek: tym, czym dla żołnierzy były sztandary, tym dla chrześcijan był krzyż.

         Widzimy więc, że Biblia i pisma wczesnochrześcijańskie nie zawierają jakichkolwiek zakazów dotyczących sztandarów, jakie wprowadziło u siebie Towarzystwo Strażnica. Nie każdy bowiem wie, że okazanie szacunku sztandarowi („pozdrawianie sztandaru”) jest w tej organizacji podstawą do wykluczenia ze zboru osoby, która to praktykuje.

 

         Teksty pisarzy wczesnochrześcijańskich przytaczano według:

 

         „Pierwsi Apologeci Greccy” tłum. ks. L. Misiarczyk, Kraków 2004;

         „Ojcowie Apostolscy” tłum. A. Świderkówna, Warszawa 1990;

         „Apologia. Dialog z Żydem Tryfonem. Święty Justyn filozof i męczennik” ks. A. Lisiecki, Poznań 1926;

         „Św. Cyprian. Pisma I. Traktaty” tłum. Ks. dr J. Czuj, Poznań 1937;

         „Tertulian. Wybór Pism II” ks. W. Myszor, o. E. Stanula, ks. A. C. Guryn, ks. K. Obrycki, Warszawa 1983;

         „Tertulian. Wybór Pism III” D. Sutryk, ks. E. Stanula CSsR, ks. K. Obrycki, ks. T. Skibiński SAC, ks. T. Kołosowski SDB, S. Kalinkowski, I. Salamonowicz-Górska, Warszawa 2007;

          „Apologie. Minucjusz Feliks, Oktawiusz, Do Diogneta, Klemens Aleksandryjski, Zachęta Greków” przekład M. Szarmach, A. Świderkówna, ks. J. Sołowianiuk, Warszawa 1988.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane